"Wehikuł czasu" - relacja z koncertu Public Enemy

dodano: 2010-10-30 20:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 25)


Jeżeli istnieje możliwość przeniesienia się w czasie i przestrzeni to wczoraj mogliśmy doświadczyć tego w warszawskiej Stodole. Dwuipółgodzinne szalone show ikon politycznego rapu i "CNN Czarnej Ameryki" pokazało, że mimo upływu lat kondycji i energii powinno zazdrościć im wiele dzisiejszych gwiazdek. Gdy publika już wymiękała oni wydawali się dopiero rozkręcać...
Idealnym komentarzem do koncertu będzie "złe miłego początki", bo gdy weszliśmy na salę w trakcie supportów można było się załamać. Trzy rzędy ludzi i ok. 200 osób zwiastowało największą klapę od dawna i już zaczynałem wstydzić się przed Chuckiem i Flavem z tego, jak przywita ich Polska. Gdy Chuck wyszedł chwilę przed występem by zrobić soundcheck mógł stracić ochotę do gry - reflektory widocznie ukazywały pustki a ludzie wypełniali może 1/4 sali. Na szczęście gdy zaczęli (ok. 20:15) publika stopniowo zaczęła się gromadzić i za chwilę z ulgą można było zaobserwować, że ponad 1000 osób prawie wypełnił salę. Wracając natomiast do tego co działo się na scenie...

Najpierw ujrzeliśmy dwóch "żołnierzy", którzy swoim układem tanecznym przygotowali grunt dla reszty, za chwilę na scenie pojawili się też Chuck i Flav i zaczęło się. Ten pierwszy powitał publiczność, zapewniając, że wielką sprawą jest dla niego to, że po latach dotarł i do Polski. U tego drugiego czegoś nam brakowało... Ale po chwili wyciągnął spod koszulki legendarny zegar i machina ruszyła. Tłum błyskawicznie wystrzelił do góry razem z raperami a po paru kawałkach oni sami poprosili o przesunięcie barierek bliżej sceny - z czymś takim spotkałem się w Stodole po raz pierwszy. Obaj doskonale się uzupełniali a żywe instrumenty wzmacniały jeszcze wrażenia. Chuck skakał i podrzucał mikrofon, Flavor zagadywał publikę, pokazując, że z upływem lat nie stracił ani trochę swojej scenicznej charyzmy. Lista klasyków ciągnęła się w nieskończoność a entuzjazm nie malał.

Wzrósł raczej gdy Flav wypatrzył w publice gościa z dziarą PE i postanowił wciągnąć go na scenę. Błyskawiczny hałas spowodowany był faktem, że tym kimś był szalejący w pierwszym rzędzie Rychu Peja. Amerykanie początkowo nie mieli pojęcia kim jest, ale uświadomiła im to reakcja publiki. Zajarany jak dziecko poznański MC wyciągnął z kieszeni kasetę i z niedowierzaniem łapał się za głowę. Za moment otrzymał od Chucka mikrofon, by rzucić krótki freestyle, a kipiąca od niego zajawka wyglądała naprawdę magicznie. Gdy do tego panowie dali mu dokończyć wers z "Don't Believe The Hype" wystrzelił w powietrze, manifestując swoje szczęście szalonym tańcem - oby więcej raperów tak podchodzących do pionierów.

Nie był to jednak jedyny moment warty odnotowania. Część publiki odpadała ze zmęczenia, ale PE wciąż robili swoje, dodając "Jak następnym razem przyjedzie do was ekipa ze Stanów to zadbajcie żeby też zagrali 2-3 godziny". Wszystkie błędy (takie jak to gdy Chuck zapomniał zapowiedzieć Flava przed jednym z numerów) karane były pompkami - Chuck zrobił ich 20 a DJ Lord 10 i był to podobno pierwszy raz, gdy coś mu się nie udało. Flavor kilkukrotnie skoczył w publikę, a także fani intensywnie uskuteczniali crowdsurfing.

Nie skłamię jeśli powiem, że czułem się tam jakbym przeniósł się do Nowego Jorku, undergroundowego klubu, do tego z klimatem przywołującym na myśl lata 90-te. Młodsi, oldschoolowcy, wszyscy pełni energii i zajarani klasycznym eastcoastowym brzmieniem - jedynym elementem burzącym tę harmonię była stojąca reklama Popcornu, która w tym otoczeniu wyglądała co najmniej groteskowo. Przed koncertem narzekano na cenę, ale patrząc na jakość i długość doznań zaoferowanych nam przez Wrogów Publicznych chyba nikt nie mógł narzekać. Piękna podróż w przeszłość z weteranami, którzy udowodnili, że wciąż mają coś do powiedzenia.

PS. Oto video z "Don't Believe The Hype" z udziałem Peji, dorzucimy wam tu jeszcze na dniach trochę naszych filmików. Choć jakość nie jest tak dobra jak zwykle to i tak dobrze oddaje to, co działo się w Stodole. Poniżej także krótka fotorelacja, którą wykonał Marcin Natali.


MatMar
Fantastyczne :)
Pevoccer
Musiało być zajebiście. Mam pytanko, czy było tam jeszcze kilku znanych raperów oprócz Peji? P.S. Kiedy recka Man On The Moon 2?
rajman
był wsz, 600v, hi fi, juras i koras, sokół
orynbwoy
Taki występ to jednak show. Na pewno jeden z najlepszych koncertów jakie widziałem w życiu, ale jednak nie najlepszy. O plusach nie ma sensu pisać, ale chciałbym zapytać - może ktoś jest w stanie udzielić mi sensownej odpowiedzi - dlaczego przy przyjętych w naszym kraju standardach, taka grupa jak Public Enemy, gdzie wjazd kosztuje 143pln wchodzi krótko po godzinie 20? Trochę szkoda, że 'co drugi' track Flavour leciał z playbacku. No i ta gitara od rockowych riffów też jakoś nie brzmiała naturalnie do końca. I na koniec ten Azjata z boku, nie kminię po co on tam zbytnio. Propsy dla Ryszarda
fan rapu
jaaaaak ja żałuję, że mnie tam nie było... Kasy brak. Wrzucicie jakąś porządną wideorelację? najlepiej w niezbyt wielu częściach.
orynbwoy
@ rajman Jeszcze Yaro był :)
polaczekwannacracka
jeden z lepszych o ile nie najlepszy koncert na jakim byłem. zdecydowanie wart tych 140 czy nawet więcej pln. a w relacji mogliscie jeszcze wspomnieć o tym jak flava grał na basie i perce później, czy o gitarzyście, który starał sie grać zębami jak hendrix, bo mocno mnie zryły te akcje
miod & cukier
nie wiem, czym tu sie podniecac. przeciez ich nie da sie sluchac.
bla
@Pevoccer o recke na 10 dni przed premiera sie nie pyta. nie szpanuj wyciekami
DDD
Słyszałem że podpisywali płytę, ja chwilę na to czekałem lecz nie zapowiadało się że uda mi się do nich dostać. Czy komuś z was podpisali? O której zaczęli jeśli było coś takiego?
maciej z południa
w stodole generalnie coś się pochujało ostatnimi czasy z godzinami koncertów i wygląda to źle, bo do 22-23 ma być cicho tam. taka sama sytuacja była chociażby na la coka nostra, godzina 20, nie ma połowy na sali, ludzie browaru nie zdążyli kupić, a koncert kurwa startuje.
banditto
1:53 to jest cudowne :D
...
miod & cukier Ty nie wiedząc jak wygląda Dj Premier juz pokazałeś swoją znajomość rapu więc zamknij morde jak chcesz hejtować Public Enemy
:)
miód i cukier mimo że jestem twoim fanem, to teraz dałeś dupy z hejtingiem public enemy
Pablo
Świetny koncert, P.E. genialnie zagrali, esencja rapu w Polsce, cieszyłem się jak małe dziecko hehehe, pozdro dla prawdziwych. Bless
fan rapu
nie no, Peja wyszedł jak prawdziwy fan, wręcz fanatyk kultury, to mu się chwali. Poważnie, podobnie jak na cgm.pl się wypowiadał o tym koncercie, zrobiło to na mnie wrażenie.
Pevoccer
@bla Nie wiedziałem, że jeszcze nie było premiery. Po prostu przeglądając pewne forum natknąłem się na opinie o tym albumie.
beastie
kozak naprawdę ;) kurde takiego koncertu to chyba już się nie przeżyje ^^ propo ich asłuchalności przypomina mi się wywiad z chuckiem kiedy powiedział że wszystkie tracki które podobały się jego dziewczynie odrzucali ^^ dlatego może ludzi z delikatnym uchem ta muzyka kaleczy;) do PE trzeba być po prostu Hard Truth Soldiers ^^
PE
Z samych biletów zarobili ponad 140 tyś.Nieźle.
ciekawe kto
ciekawe kto zarobił
Dymitr
Zaczynam trochę żałować, bo choć nigdy nie byłem psychofanem ich muzyki, to jednak nie było drugiej takiej grupy która akurat w tym okresie przełomu dziesięcioleci zrobiłaby tyle dla rapu co oni. Wiadomo było, że koncert będzie niesamowitym show i niezapomnianym przeżyciem ale nadal - 140 złotych to dla mnie za dużo. Rzeczywiście szkoda, że nie każdy raper/grupa, który przyjedzie do Polski każe zbliżyć barierki i gra 2,5 godziny. Piękna sprawa.
A.
Spoko relacja, ale rada dla autora - zaprzyjaźnij się z przecinkami, one naprawdę nie gryzą.
HIP HOP
Propsy Peja.
jabol
Ci "żołnierze" to S1W, zapewniali kiedyś ochronę na koncertach różnych grup ;)

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>