Dlaczego: Najbliższy album jednego z bardziej cenionych brytyjskich raperów, Swaya, "The Deliverance" pojawi się jeszcze w tym roku a teraz dostajemy...
Kano "Method to the Maadness" - recenzja
recenzja
kategorie: Grime, Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2010-10-21 16:00
przez: Wojciech Graczyk
(komentarze: 35) Kano jest bez wątpienia jedną z najbardziej znanych i wyrazistych postaci sceny grime. Pierwszy raz zetknąłem się z jego postacią w remixie do utworu "Fit but you know it" Skinnera. Były to czasy gdy w polskich kablówkach dostępne było MTV Base, na którym dość często można było się natknąć na single z jego debiutu "Home sweet home".
Zresztą ten album zyskał wiele pozytywnych opinii. Nie tylko recenzenci i słuchacze rozpływali się w zachwytach. Pochwał nie szczędziły również gwiazdy zza oceanu. Album propsowali m.in. Jay-Z, Nas i Busta Rhymes. Niestety jego kolejne albumy nie były już tak dobre.
"Method to the Maadness" jest czwartym solowym albumem Kano. Wśród listy słyszymy są: Hot Chip, Boys Moize, Chase and Status, A13, Craige Dodds. Zamienili oni za bitmaszyną producenta o ksywce Mikey J, który wyprodukował większośc poprzedniego wydawnictwa pana Robinsona. Dzięki temu ta płyta jest mocno zróżnicowana jeśli chodzi o muzyczną stronę. Mamy tu typowo grime'owe "Maad" podobne trochę do "Typical me", mamy tu też utwory z potencjałem hitowym jak "Spaceship" i "Upside". Nie można również nie wspomnieć o hiptotycznym baunsie w "Get wild" gdzie gospodarza wspomaga inna wielka ikona grime'u - Wiley.
Kano jest w formie. Raper świetnie płynie po bitach, wciąż przykuwa uwagę swoim flow i stylem. W jego głosie nadal czuć pewność siebie i zawadiackość. Wciąż jest tym niegrzecznym chłopcem z Londynu, którego kochają kobiety. Potrafi świetnie wczuć się w imprezowy klimat, stworzyć świetny singiel, który będzie katowany w radiach. Nie zamyka się tylko na takie klimaty. Niech dowodem na to będzie kozacki, rozkminkowy utwór pt. "All + All Together". Dodajmy do tego świetny closer w postaci "Dark days" i mamy genialny album.
Płyta nie ustrzegła się błędów. "Method to the maadness" świetnie obyłby się bez utworu "Crazy", która się dość mocno wybija na niekorzyść. To w sumie jedyna wada albumu.
"Method to the maadness" wymiata. Nie jest może aż tak dobrym albumem jak debiut, ale jest to płyta do której będziecie wracać. Jest dopracowana, wyważona, po prostu taka jakiej po Kano oczekiwaliśmy. Piątka z minusem.
Zresztą ten album zyskał wiele pozytywnych opinii. Nie tylko recenzenci i słuchacze rozpływali się w zachwytach. Pochwał nie szczędziły również gwiazdy zza oceanu. Album propsowali m.in. Jay-Z, Nas i Busta Rhymes. Niestety jego kolejne albumy nie były już tak dobre.
"Method to the Maadness" jest czwartym solowym albumem Kano. Wśród listy słyszymy są: Hot Chip, Boys Moize, Chase and Status, A13, Craige Dodds. Zamienili oni za bitmaszyną producenta o ksywce Mikey J, który wyprodukował większośc poprzedniego wydawnictwa pana Robinsona. Dzięki temu ta płyta jest mocno zróżnicowana jeśli chodzi o muzyczną stronę. Mamy tu typowo grime'owe "Maad" podobne trochę do "Typical me", mamy tu też utwory z potencjałem hitowym jak "Spaceship" i "Upside". Nie można również nie wspomnieć o hiptotycznym baunsie w "Get wild" gdzie gospodarza wspomaga inna wielka ikona grime'u - Wiley.
Kano jest w formie. Raper świetnie płynie po bitach, wciąż przykuwa uwagę swoim flow i stylem. W jego głosie nadal czuć pewność siebie i zawadiackość. Wciąż jest tym niegrzecznym chłopcem z Londynu, którego kochają kobiety. Potrafi świetnie wczuć się w imprezowy klimat, stworzyć świetny singiel, który będzie katowany w radiach. Nie zamyka się tylko na takie klimaty. Niech dowodem na to będzie kozacki, rozkminkowy utwór pt. "All + All Together". Dodajmy do tego świetny closer w postaci "Dark days" i mamy genialny album.
Płyta nie ustrzegła się błędów. "Method to the maadness" świetnie obyłby się bez utworu "Crazy", która się dość mocno wybija na niekorzyść. To w sumie jedyna wada albumu.
"Method to the maadness" wymiata. Nie jest może aż tak dobrym albumem jak debiut, ale jest to płyta do której będziecie wracać. Jest dopracowana, wyważona, po prostu taka jakiej po Kano oczekiwaliśmy. Piątka z minusem.
Strony