Wczoraj nakładem nowej oficyny UKnowMe (młodsza siostra hip-hopowego JuNouMi), ukazała się płyta płockiego producenta Teielte. My mieliśmy możliwość sprawdzić "Homeworkz" przed premierą, żebyście już dziś mogli zapoznać się z naszą recenzją materiału, który wśród polskich dziennikarzy muzycznych robi niespotykaną od dawna furorę.
Czy faktycznie mamy do czynienia z narodzinami talentu na skalę międzynarodową, który już za chwilę stanie się wizytówką polskiej produkcji muzycznej? Nie widzę niczego co miałoby stanąć na drodze realizacji takiego scenariusza.
"Homeworkz" to czterdzieści minut brzmienia na światowym poziomie, poaranżowanego w taki sposób, że mucha nie siada. Od "Limpid" sprytnie mieszającego ciężką, ale doskonale dopasowaną elektronikę z bardzo fajnym motywem fletu, aż po mocne, pełne mrocznej atmosfery "3 Steps" wszystko na tej płycie jest przemyślane i wykonane z niespotykaną w Polsce dbałością o szczegół. Producent z Płocka bawi się tu dźwiękami z których pozornie nie da się zrobić muzyki, a efekty sprawiają, że masz ochotę nauczyć się tej płyty na pamięć, co zresztą nie jest chyba możliwe ze względu na niesamowite bogactwo aranżacyjne i dźwiękowe.
"Homeworkz" jednocześnie jest bardzo spójne i różnorodne. Co ważne i na co warto zwrócić uwagę - pomimo faktu, że autor doskonale zdaje sobie sprawę kim są Flying Lotus, Amon Tobin czy nawet J Dilla to nie stara się naśladować niczyjego stylu, tworząc coś świeżego i własnego. Nietypowe pomysły jak metaliczne, postindustrialne dźwięki wplecione w trippującą pętlę "Dark Voices" (rewelacyjny klip SonarSoula!) w pierwszej chwili wydają się dziwaczne, ale przy kolejnych przesłuchaniach dodają kompozycjom smaku. "Shempolain" gdzie w układzie perkusyjnym użyto pisku, który przypomina uderzenie tenisówek o parkiet koszykarski czy "Land Of Never" z mistrzowskim motywem klawiszowym filtrowany na przeróżne sposoby to kompozycje, które zaskakują, ale i wciągają. I to bardziej niż wydaje wam się, że może zrobić to jakakolwiek nowa muzyka instrumentalna.
Debiut Teielte i inauguracja działalności wydawniczej UKnowMe to naprawdę duże wydarzenie, a być może nawet pewien przełom w polskiej produkcji muzyki downtempo. Dbałość o szczegół i innowatorskie pomysły wzbudzają duży szacunek do tej produkcji, która może zapewnić wam długie tygodnie rozkminiania aranżacji. Te wszystkie pochwały, które album zbiera nie są przypadkowe - to coś wyjątkowego, zupełnie nietypowego, świeżego i coś z czego za parę miesięcy możemy być bardzo dumni, kiedy Teielte wypłynie na szersze wody. Tymczasem stawiam mocną piątkę i wpisuje się w trend propsowania "Homeworkz". Każdy człowiek z miarę ogarniętym słuchem i wyrobioną wrażliwością muzyczną doceni olbrzymi potencjał i zapowiadającą jeszcze ciekawsze rzeczy maestrię tej produkcji. Ja wracam do słuchania tego albumu, które ostatnio pochłania mi niesamowite ilości czasu, czego również wam życzę. Nie sądzę, żebyście się zawiedli.