Wiz Khalifa & DJ Green Lantern "Grow Season (Mixtape)" - recenzja (Ot Tak #15)

Ubolewam nad tym, że tydzień z Wiz Khalifą dziś dobiega końca, a co za tym idzie miałem spory dylemat co zaserwować wam na koniec. Raper z Pittsburgha ma na koncie sporo mixtape'ów i wybrać jeden to naprawdę niełatwe zadanie. Każdy jest inny, każdy testuje nowe konwencje, każdy jest zapowiedzią następnego i etapem ewolucji stylu tego MC.

Dlaczego akurat "Grow Season" z 2007 roku? Bo na nim najbardziej słychać determinację Wiza, który walczy tutaj jeszcze nie o szacunek, a bardziej o uwagę. I zdobywa ją bez problemu. Wystarczy to włączyć.

Khalifa na "Grow Season" to ten, który najbardziej kojarzy mi się z Big L'em. Jest niesamowicie efektowny, pokazuje możliwości swojego flow w stricte rapowej konwencji w takim stylu, że potrafi skupić 100% uwagi słuchacza. Jego punche zostają w głowie na długo, ba, nawet parafrazując wielkie hity starszych kolegów z zupełnie różnych bajek - mamy tutaj "Grow" zainspirowane "Go" Commona i numer na bicie "Vato" Snoopa - robi olbrzymie wrażenie. Wers "run motherfucker run, when that young motherfuckers come" to follow up prosty jak drut, a brzmi lepiej niż najbardziej wyszukane nawiązania koleżków z podziemia...

Młody, bezczelny skurwiel jedzie na tych bitach tak, że przekonuje do siebie nawet ludzi, którzy na codzień nie słuchają tego typu muzyki. Może kombinować z południowymi podziałami, może śpiewać, może robić cwaniacki numer z perspektywy gościa, który robi dobry hajs z rapu i za każdym razem robi to na mega poziomie. Nawet takie dziwactwa jak imprezowe, minimalistyczne "Lifted" z czasem wbijają się w banie tak, że masz problem, żeby nie nudzić tego przy goleniu.

Ocena? Nie mam zielonego pojęcia jak oceniać tego chłopaka, zawsze mam z tym problem. Po pierwsze, czego bym nie słuchał, zawsze mam wrażenie, że stać go na więcej, co nie zmienia faktu, że nawet tym, starawym już przecież, mixtapem zjada wielu pierwszoligowców. Po drugie jednak, liczenie na to, że kolejne produkcje będą tylko rozwinięciem tego co robi teraz, może okazać się błędne, bo każdy kolejny mixtape to inny klimat, inne patenty, inne cele i inne efekty. Jeśli mam oceniać go jako postać, newcomera, który chce zmieniać tę muzykę daję mu szóstkę. Za sam materiał, skonstruowany tak, żeby zostawiał Cię z malutkim niedosytem i apetytem na kolejne produkcje stawiam mocną piątkę. Nie zmienia to faktu, że pewnie będę tego słuchał za dekadę, nadal będąc pełnym podziwu. "Nineteen years, no one cat to play me"... Naprawdę nie mam powodów, żeby nie traktować go bardzo serio.

PS: Nie znać takich numerów jak te dwa, które daję pod spodem = świadomie pozbawiać się wielkiej przyjemności. A pamiętajcie, że to tylko rozgrzewka przed tym co miało się stać. I przed tym co stanie się niebawem.


Anonim
Koniecznie muszę sprawdzić ten mixtape i resztę jego rzeczy, które przegapiłem, a na bank są zajebiste. BTW "(...)Nawet takie dziwactwa jak imprezowe, minimalistyczne "Lifted" z czasem wbijają się w banie tak, że masz problem, żeby nie --->nudzić
Anonim
"(...)żeby nie nudzić tego przy goleniu.(...)" Hmmm... Chciałeś napisać "nucić"?
Major Pain
Dzięki PopKiller.pl za ten tydzień. Początkowo do Wiza byłem niezwykle sceptycznie nastawiony, jednak dzięki kawałkowi z tego mikstejpu "When They See Me" zmieniłem całkowicie zdanie. Od wczoraj Wiz gości na moich głośnikach bez przerwy, a ten mikstejp jest jednym z najczęściej puszczanych ;) Na prawdę świetny artysta ;)
rug
Spoko mixtape ale styl redaktora W. mnie odstrasza nie dałoby się jakoś inaczej, imho strasznie pretensjonalne, pzdr
Miodek
Wiz ma szacun w stanach. Duzo osob sie nim jara , ciesze sie ze ktos w polsce go dostrzegl ; )

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>