Jest mroźny zimowy wieczór, a ja siedzę w fotelu i czytam z zapartym tchem "Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda. 34-letni pisarz egzystował w ekstremalnie trudnych, by nie powiedzieć beznadziejnych warunkach. Mając przeciwko sobie zastępy konformistów, służbę bezpieczeństwa oraz cenzurę, pisał swój dziennik w tajemnicy, bez nadziei na to, że efekt końcowy jego starań ujrzy kiedykolwiek światło dzienne.
Rozmijając się ze sławą i zaszczytami, wiódł bikiniarskie życie w warszawskiej bohemie. Pisał, dyskutował ze Zbigniewem Herbertem i Stefanem Kisielewskim, spotykał się z kobietami i trochę melanżował (mimo problemów z chorą wątrobą).
Z dnia na dzień powstawało jedno z najważniejszych dzieł jego życia.Od tamtej pory wiele się w naszym kraju zmieniło, mimo to potrafię zrozumieć, co czuł Leopold Tyrmand 56 lat temu. Ogólnopolskie media ignorują branżę, w której działam, telewizje nie chcą grać teledysków, redaktorzy muzyczni w większości stacji radiowych nie wrzucają rapu na playlisty bo przekleństwa w tekstach nawet po ocenzurowaniu brzmią nazbyt wulgarnie. Płyty ukazują się w Internecie jeszcze przed premierą, nakłady są śmiesznie niskie.
Presja ze strony niewyżartych organów państwa stale rośnie. Ubrani w tekstylia rodzimych firm hip-hopowych tajniacy śmigają ulicami polskich miast. Czekam na lepsze dni i rozglądam się za jakąś fuchą. Nawet chałtury dawno przestały robić na mnie jakiekolwiek wrażenie.
Każdy z nas ma swoje bardziej lub mniej ambitne plany, zupełnie jak w filmie "Down By Law" Jima Jarmuscha. John Lurie, Tom Waits i Roberto Benigni w brawurowych rolach przestępców-nieudaczników pokazują, jak łatwo wdepnąć w gówno, jeśli ktoś nie potrafi zerwać ze słabością do głupoty. Ja osobiście takiej skutkowo-przyczynowej zależności wolałbym uniknąć. Wierzę, że Opatrzność zaopiekuje się mną i uchroni od złego. Dochodzi północ.
Leopold Tyrmand pisząc "Dziennik 1954" był ode mnie o sześć lat starszy. Światła w mieszkaniu gasną. Zamykam oczy i zaczynam śnić. Czekam na cud i niczego nie żałuję. Proceente/Zjawin "Dziennik 2010" - premiera kwiecień 2010