Jakiś czas temu obejrzałem wywiad z Jurasem na YouTube, gdzie wypowiadał się w dość odważnych słowach o swoim nadchodzącym albumie - miał być w pełni solowy, nawinięty na elektronicznych bitach, z progresem technicznym na mikrofonie i pozbawiony patriotycznych, jak i odnoszących się do sportu linijek. Słuchając "Biało-Czerwonego Serca" weryfikowałem po kolei każdy z tych postulatów, stawiając przy nim plus, bądź minus. Szczerze mówiąc, nie miałem żadnych oczekiwań dotyczących recenzowanego materiału. Ostatnie dokonania Jurasa, które mi siadły, to pierwszy album Pokoju Z Widokiem Na Wojnę (nie liczę zapomnianej przez wielu płyty z Wigorem sprzed dziesięciu lat) i nieliczne gościnne udziały reprezentanta Warszawy na różnej maści wydawnictwach. Dlatego też, nie spodziewając się tak naprawdę niczego, otrzymałem nad wyraz dobrą produkcję, której obraz rzeczywiście pokrywa się z zapowiedziami.