VNM "KLAUD N9JN" - recenzja
Z VNM’em miałem problem. Nie ukrywam, że kiedyś bardzo mocno jarałem się zwrotkami Venoma, szczególnie tymi z "Niuskul Mixtape" czy "Na Szlaku Po Czek", aż do "De Nekst Best". Proces "przekonywania się" do "Etenszyn: Drimz Kamyn Tru" oraz "ProPejn" był zdecydowanie dłuższy. "KLAUD N9JN" ujęło mnie już za pierwszym odsłuchem, z uwagi na nieskazitelny warsztat Tomka, jak i za każdym razem bezbłędnie dobrane podkłady, na których on sam siedzi jak zły. V już nic scenie nie musi udowadniać toteż od reprezentanta Prosto Label otrzymujemy spójny, przemyślany album koncepcyjny, będący niejako potwierdzeniem wysokiej formy i pozycji Tomka na scenie.
Ułatwieniem dla słuchaczy, w procesie zapoznawania się z „KLAUD N9JN” były wpisy na (swoją drogą wzorowo prowadzonym) profilu FB Venoma, który najpierw wyjaśnił znaczenie zarówno tytułu, a następnie i poszczególnych numerów. Co do samego krążka i do jego pomysłowości to nasuwa się na myśl jeden wniosek - nie każdy koncept konceptowi równy. Niekiedy fakt ten w procesie twórczym może się rozjechać jak miało to miejsce w kontekście „Ezoteryki” od Queby, jednakże w przypadku V jest zupełnie inaczej. Liryczna spójność w opisaniu siebie oczami innych ludzi jest bardzo ciekawym zabiegiem stricte socjologicznym, który mógł zostać bezbłędnie wykorzystany tylko przez nielicznych. Bowiem numery pokroju „Skalpela”, „Kent Stej”, czy „Chcę to widzieć” to niesamowite tracki. Jak i wszystkie pozostałe na albumie. Początkowo drażniły mnie single – uznawałem je za średnie, jednakże w kontekście całej płyty nabrały zupełnie innego wydźwięku. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to niekiedy nieudane próby śpiewu w wykonaniu gospodarza, dla przykładu w numerze „Fan 3”, w przeciwieństwie do podobnego zabiegu wykorzystanego w singlowym „REM”. Najlepszy kobiecy refren na płycie należy do Klaudii Szafrańskiej.
Muzyka, na której Venom osadził swój koncept, wyszła spod palców szeregu producentów – Du:it, SoDrumatic, Deemz, B. Melo, DrySkull, Czarny HIFI, Sherlock oraz 7inch. Pierwsza liga, ba – ekstraklasa zaangażowanych producentów. Produkcje każdego z wyżej wymienionej ósemki to nowoczesne sztosy, bardzo przestrzenne i mające w sobie sporo naleciałości cloud’owych brzmień. Tomek przyzwyczaił słuchaczy do tego, iż na swoich solowych albumach nie ma słabych podkładów – tak też jest w tym przypadku. Bardzo zaskoczył mnie szczególnie B. Melo, którego pięć produkcji na krążku, a w szczególności „REM”, jak i bonusowe „Linie” i „Fan 3”, wkręciło się niesamowicie mocno. DrySkull podsycił moje oczekiwanie na tegoroczny projekt z Grizzlee’m, a reszta ksywek odpowiedzialnych za brzmienie materiału – miodzio.
Koncepcyjne "KLAUD N9JN" to mocny punkt wśród tegorocznych premier. Za sprawą przemyślanej wizji na płytę i pieczołowitości jej wykonania mamy możliwość zapoznać się z materiałem wyjątkowym nie tylko w dyskografii Tomka, ale i w kontekście całej sceny. Rejony lirycznego ekshibicjonizmu zostały mocno wyeksplorowane toteż po cichu liczę na kolejną, tym razem bangerową płytę Venoma. Ocena za „Klaud N9JN” – mocna piątka.