Alpha/Jax "Alpha/Jax EP" - recenzja
Podziemne EPki są, w moim odczuciu, kwintesencją tego, co artysta ma do zaprezentowania słuchaczom w ramach spłacania "street creditu". Przemyślane numery od pierwszego taktu bitu, wyczerpujący warsztat rapowego rzemiosła prezentowany przez artystę, bez zbędnych zapychaczy czy skitów - czysta forma. Gdy zostałem poproszony o napisanie recenzji EPki Alphy i Jaxa na początku podszedłem do niej sceptycznie. Ba, w ogóle mi nie siadła. Przeleżała jakiś czas na dysku i gdy przyszedł głód czegoś, co będzie konkretnym, bujającym materiałem, przypomniałem sobie o "Alpha/Jax EP". Włączyłem i opadła mi szczęka z jednoczesnym pojawieniem się znaku zapytania nad głową, dlaczego za pierwszym razem to wydawnictwo odrzuciłem z głośników.
Przyznaję się bez bicia, że nie wiem. Nie potrafię tego wyjaśnić. Bo od rozpoczynającego EPkę "Intra" do "Żadnych Braw", gdzie te brawa powiny być dla mieszkającego w Warszawie Jaxowskiego za świetny bit, mamy do czynienia z kwintesencją stylu i charyzmy Alphy. Szczerością robię tu rozpierdol na rodzimych raperach, ta scena na odpierdol prędzej sięgnie zera, niż nieba. - tymi słowami w pigułce można opisać "Alpha/Jax EP". Mamy tutaj i agresywny numer "Armstrong", zobrazowany klipem, spokojniejszy i wyciszony "Marne Szanse" z Patrycją Michalczak i Krzysztofem Spychałą w gościnnych refrenach, "Angie" aka wersy o relacjach damsko-męskich, czyli ogólnie rzecz biorąc przekrojówkę tematyczną, która nie nudzi się ani przez sekundę, i co najważniejsze, pozostawia uczucie muzycznego niedosytu.
Podkłada Jaxowskiego są dopracowane i przede wszystkim bujające. Mocne bębny przeplatają się świetnie dobranymi samplami (pokłony za ten z "Żadnych Braw" Jax). Siadły konkretnie i w równie konkretny sposób komponują się z zachrypniętym, wręcz powiedziałbym niekiedy brudnym głosem Alphy. Ten gość ma wokal, który najlepiej chyba będzie brzmiał, gdy postawimy za nim żywą perkusję i gitary (pozwolę sobie wspomnieć na marginesie, że słyszałem ekskluzywnie preview numeru, który Alpha wkrótce zarejestruje właśnie w wypisanej wyżej konfiguracji - uwierzcie na słowo, że jest na co czekać). Dopiero wtedy usłyszymy pełnię możliwości wokalnych Przemka.
"Alpha/Jax EP" pomimo, że jej odsłuch trwa jedynie siedemnaście minut pozostawia szeroki banan na twarzy. Dlaczego? Ano dlatego, że Ci Panowie są świetnym potwierdzeniem tezy, że w podziemiu są artyści, którzy mają coś naprawdę interesującego do zaoferowania potencjalnemu słuchaczowi. Po prostu kozacka epka, na kozackich kurwa bitach - parafrazując wers Onara. Warto po nią sięgnąć, bo to bardzo dobra produkcja.