DMX jeden z najprawdziwszych w grze!
DMX "Lord Give Me A Sign" (Diggin' In The Videos #234)
"Year Of The Dog... Again", tj. szósty krążek w dyskografii DMX'a, był jednocześnie jego pierwszym, któremu nie udało się zadebiutować na samym szczycie listy Billboardu. Nietrudno doszukać się przyczyn: po pierwsze - był to okres jego przepychanek z wytwórniami muzycznymi, które ostatecznie doprowadziły do odwleczenia premiery płyty, a po drugie - był to najzwyczajniej w świecie najsłabszy album sygnowany ksywką DMX'a.
Ale nie oznacza to bynajmniej, że nie warto poświęcić mu choć odrobiny czasu. A jeżeli macie tego czasu naprawdę mało - to skupcie się przede wszystkim na drugim singlu z płyty, mocno uduchowionym "Lord Give Me A Sign".
Pisaliśmy przed kilkoma dniami o złożoności charakteru Earla Simmonsa. Pierwsze dwa single z jego szóstego albumu mogą posłużyć za idealny wręcz przykład tychże słów. W wyprodukowanym przez Swizz Beatza "We In Here" słyszymy DMX'a w wydaniu mrocznym; słyszymy rapera pozbawionego jakichkolwiek skrupułów, słyszymy rapera rzucającego linijkami w rodzaju You don't wanna fight yo, I get's my strap on/ Put niggas' lights out, clap on!, słyszymy rapera nawijającego pod agresywny, wbijający w fotel podkład, słyszymy wreszcie rapera, którego trudno posądzać o specjalne zainteresowanie sprawami duchowymi.
Ale to w końcu DMX. Dlatego nie powinno dziwić, że już w singlu numer dwa, "Lord Give Me A Sign", słyszymy DMX'a pod zupełnie inną postacią. Żadnych pogróżek, ataków ani morderstw w tle, żadnych warknięć ani szczeknięć, ba, on tu nawet nie posiłkuje się żadnym przekleństwem! A zamiast tego: intymny, nastrojowy tekst, nawiązania do biblii, rozmowa z Bogiem, gospelowe chórki. DMX był drugim po Kanye Weście raperem, który wtargnął na czołowe miejsca list sprzedaży, nawijając o Jezusie. Można zarzucać mu hipokryzję, ale z drugiej strony - znacie rapera, który brzmiałby wiarygodnie w dwóch tak bardzo od siebie odmiennych tematykach?
Ciekawym dodatkiem do tego wszystkiego jest Scott Storch; nieco inny niż zazwyczaj, ale wciąż przebojowy.
Ale nie oznacza to bynajmniej, że nie warto poświęcić mu choć odrobiny czasu. A jeżeli macie tego czasu naprawdę mało - to skupcie się przede wszystkim na drugim singlu z płyty, mocno uduchowionym "Lord Give Me A Sign".
Pisaliśmy przed kilkoma dniami o złożoności charakteru Earla Simmonsa. Pierwsze dwa single z jego szóstego albumu mogą posłużyć za idealny wręcz przykład tychże słów. W wyprodukowanym przez Swizz Beatza "We In Here" słyszymy DMX'a w wydaniu mrocznym; słyszymy rapera pozbawionego jakichkolwiek skrupułów, słyszymy rapera rzucającego linijkami w rodzaju You don't wanna fight yo, I get's my strap on/ Put niggas' lights out, clap on!, słyszymy rapera nawijającego pod agresywny, wbijający w fotel podkład, słyszymy wreszcie rapera, którego trudno posądzać o specjalne zainteresowanie sprawami duchowymi.
Ale to w końcu DMX. Dlatego nie powinno dziwić, że już w singlu numer dwa, "Lord Give Me A Sign", słyszymy DMX'a pod zupełnie inną postacią. Żadnych pogróżek, ataków ani morderstw w tle, żadnych warknięć ani szczeknięć, ba, on tu nawet nie posiłkuje się żadnym przekleństwem! A zamiast tego: intymny, nastrojowy tekst, nawiązania do biblii, rozmowa z Bogiem, gospelowe chórki. DMX był drugim po Kanye Weście raperem, który wtargnął na czołowe miejsca list sprzedaży, nawijając o Jezusie. Można zarzucać mu hipokryzję, ale z drugiej strony - znacie rapera, który brzmiałby wiarygodnie w dwóch tak bardzo od siebie odmiennych tematykach?
Ciekawym dodatkiem do tego wszystkiego jest Scott Storch; nieco inny niż zazwyczaj, ale wciąż przebojowy.
mam duży sentyment do tego kawałka
Puff Daddy czasem nie był przed Westem i Dmxem na Billboardzie nawijając o Jezusie? "Friend", czy coś takiego... Z płyty "Forever". Elo