Revo "Rozmowa Kwalifikacyjna" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2012-08-06 16:00 przez: Piotr Zdziarstek (komentarze: 9)
Prawdopodobnie dla wielu z was ksywa tego pana na zdjęciu po lewej jest totalną zagadką. Niektórzy zapewne klikną w tę recenzje myśląc, że Reno nagrał jakiś nowy materiał, o którym nikt do tej pory nie słyszał. Ale będą też tacy, którzy czekali na nowy album Reva z niecierpliwością. Niezależnie od tego kim z wyżej wymienionych jesteście, zapraszam was na "Rozmowę Kwalifikacyjną".

Zacznę w nieco przewrotny sposób. Lubię takie albumy jak ten, bo wiem jak je skrytykować i jakie błędy im wytknąć. Dzięki temu mam ułatwione zadanie i wiem komu polecić dany album, a komu należy go odradzić. Ale po kolei.

Jaką płytę wyobrażacie sobie słysząc tytuł "Rozmowa Kwalifikacyjna"? Pewnie taką z wyraźnym konceptem, który łączy wszystkie numery wspólną klamrą, tak? No to pudło. Początkowo rzeczywiście miał być to koncept album, jednak ostatecznie Revo zrezygnował z tego zabiegu. I słusznie, bo tutejsze utwory zbyt odbiegają od siebie tematycznie, aby móc ubrać całość w jeden garnitur. Z drugiej strony, gdyby Revo zdecydował się na usunięcie z tytułu słowa "kwalifikacyjna", otrzymalibyśmy tytuł idealnie korespondujący z zawartością. Dlaczego?

Materiał ten bardzo przypomina przyjemną pogawędkę z kumplem przy piwie. Mamy parę osobistych historii, ale bez egzaltowania klękającym sercem czy czymkolwiek w tym stylu. Jest dystans do siebie i otaczającej rzeczywistości. Jest humor, są momenty powagi i chwila refleksji, a wszystko to utrzymane jest w bardzo naturalnych proporcjach. Warsztat także został udoskonalony. Niegdyś w recenzji "Obrazu" na moim blogu narzekałem, że jego rymy bywają banalne, a czasami są wręcz wydumane na siłę. Słychać, że Revo nad tym popracował, wzmocnił swoją technikę, nie roniąc przy tym nic z przejrzystości przekazu. Chociaż zdecydowanie przydałaby się jeszcze gra głosem, gdyż jego wysoki wokal trzeba dobrze wykorzystać. Modulacja, podśpiewywanie, chrypka, cokolwiek co by urozmaicało nawijkę. Na pewno nie jest źle, ale zawsze może być lepiej.

Niektórych mogą irytować tematy poruszane przez Reva. Umówmy się: jeżeli nie lubicie muzycznych pamiętników, to ta płyta może wam nie przypaść do gustu. "Rozmowa Kwalifikacyjna" nie pozostawia żadnych wątpliwości - to Revo jest tutaj głównym bohaterem, to wokół niego kręci się większość numerów (nawet całkiem przyzwoici goście pozostają w cieniu gospodarza). Jest to album osobisty, ale zarazem wolny od narzekania. Nawet te numery, które traktują o dość istotnych problemach, są przyjemne i tętnią zajawką.

Za zbudowanie takiego klimatu wielkie brawa należą się producentom, a w szczególności Przemyślowi, który udźwignął ciężar wyprodukowania największej części materiału w sposób absolutnie wzorowy. Niemal każdy z bitmejkerów uznał, że warto suto sampli kłaść na bit i bardzo mi to odpowiada. "Rozmowa..." zachwyca spójnością, a przy tym nie jest bezkształtną masą podobnych do siebie dźwięków, w których łatwo się utopić. Przykładowo, kiedy żywa, oldschoolowa stylistyka zaczyna powoli nużyć, nadchodzi spokojny bit Mesa, który jest jak ożywczy powiew wiatru w upalne dni, a zarazem pasuje do reszty. Nie obraziłbym się nawet gdyby na "Rozmowie..." pojawił się jeszcze jeden bit w takim stylu. Po pierwsze dlatego, że wprowadza urozmaicenie i paradoksalnie ożywia materiał. Po drugie, "Wyznania nałogowca" nieco tracą na tym, że tekst nie do końca koresponduje z podkładem, który ostatecznie zostaje nienależycie wykorzystany.


Tylko jeden numer nie pasuje do tego albumu i jest to o dziwo utwór tytułowy. Na szczęście Revo był świadomy tego, że nowoczesny bit BobAira i eksperymenty z flow odbiegają klimatycznie od reszty materiału i zostawił je na koniec aby nie burzyć kompozycji. Należy traktować ten numer jako bonus, pewnego rodzaju wisienkę na torcie albo - żeby uraczyć was bardziej adekwatnym porównaniem - papryczkę chili w czekoladzie. Cholera wie, co to tam robi, ale jednak stanowi ciekawy akcent i jak najbardziej smakuje.

Skoro już jesteśmy przy konkretnych numerach, muszę koniecznie wspomnieć o drugiej części "Ust szeroko zamkniętych". Jest to niebanalne rozwinięcie pomysłu z utworu znajdującego się na debiutanckim "Obrazie". I choć niby porusza ten sam problem, to został ugryziony on z zupełniej innej strony niż poprzednio. Jest lepiej, subtelniej i głębiej. Nie chcę wam zdradzać treści, więc powiem tylko, że właśnie tak powinno się robić kontynuacje. Szkoda tylko jednego: na mój gust Revo mógł w tym przypadku zrezygnować w ogóle z refrenu. W takim utworze zagranie ciszą byłoby idealnym posunięciem, milczenie pomiędzy zwrotkami bardziej oddziaływałoby na słuchacza niż parę wersów, które niepotrzebnie tłumaczą (a tym samym trywializują) cały - udany przecież - utwór.

Podobne zastrzeżenia mam do całej płyty. Jest to świetna i pomysłowa mieszanka, ale czegoś jej brakuje. Czasami pazura i drapieżności, innym razem świeżości oraz patentów, które świadczyłyby o tym, że spotkaliśmy się z produkcją nie dobrą, a znakomitą. Z drugiej strony, nie wydaje mi się by ta płyta miała być przeznaczona do kontemplacji i rozkładania jej na czynniki pierwsze. To bomba koncertowa, soundtrack do dobrej zabawy i spacerów po mieście z uśmiechem na ustach. Wielbiciele takich klimatów mogą śmiało do mojej oceny dorzucić plusa.

Ja zaś całości wystawiam zasłużoną czwórkę i czekam na dokładkę. Mam tylko nadzieję, że ta "Rozmowa Kwalifikacyjna" nie zakończy się kłamliwym stwierdzeniem "oddzwonimy do pana" ze strony słuchaczy. Nie chcę czekać kolejne pięć lat na taką płytę.





miscz
Zajebisty album.
asd
Bardzo udana produkcja.
Michau
po Twojej recenzji przesłuchałem całą płytę i jak dla mnie to swoista forma spowiedzi, wykrzyczenie swoich bolączek: ja sam Wam pierwszy powiem, że jestem niefajny to już się nie będziecie z tego śmiać. Jakoś to do mnie nie przemawia, psycholog kosztowałby mniej, a sprawę pewnie rozwiązał lepiej, ale bez złośliwości. Muzycznie przyzwoicie (+3, czasami mocne 4) to fakt, ale merytorycznie, poziom rozmowy, którą zaproponował Revo to dla mnie problemy 15-16 latka, tak jakby się nic od tego czasu nie rozwinął i nie dojrzał przede wszystkim; nie wiem, pozostawia niesmak dla człowieka dorosłego. :/
Ryjs
Michau. Twoja wypowiedź brzmi jak liceum, nawet ostrożnie z tym 15-16 odpaliłeś, jakbyś miał z 18. Może w tym problem? Bo o czym chciałbyś usłyszeć?
Michau
Ryjs. Mam 24 lat, nie chciałem nikogo urazić, po prostu moim zdaniem dwudziestokilkuletni mężczyzna nie utożsamia się z taką rzeczywistością, ale to tylko moja opinia. Album - pamiętnik dorosłego dzieciaka.. A jako produkt, dla mnie płyta kierowana do gimnazjum, którzy mogą jej słuchać wesoło spacerując w drodze do szkoły. Dziewczyną w tym wieku pewnie jeszcze taki artysta imponuje, a kolesie mogą się jarać czając się z fajką i odkładając na prezerwatywy. Co kto lubi, ja po prostu wolę bardziej zaawansowanych teksciarzy; słuchasz polskiego rapu to wiesz o co mi chodzi:)
borsuk
Michau dobrze gada polać mu!
Anonim
głosu sobie nie kupi i właśnie przez to nie mogę przesłuchać całej płyty.
Anonim
Też mi się nie podoba głos. Technicznie całkiem spoko.
Koren
Chujowe, brzmi jak ten typ z Grupy Operacyjnej, teksty też ma podobne.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>