Tak jak bez żadnych promocyjnych zabiegów wychodziło "Najebawszy" czy "Obskurw King", tak teraz ni stąd ni zowąd dostajemy cały album Starszego Brata...
Starszy Brat "Bity, Rymy, Weekend" - recenzja
Siemasz,
dzięki za korespondencję, man, dzięki przede wszystkim za sprawdzenie krążka, za fajne uwagi. Z miłą chęcią odniosę się do twoich słów. Wiesz, nawet nie dlatego, żeby prostować jakieś tam kwestie, bo opinia jest jak dupa, co nie (chyba że dobrze grasz w brydża.). Raczej dlatego, żeby przedstawić, jak to wygląda z naszej - Jobikza i moich dwóch imienników - perspektywy. No, więc słuchaj.
Płyta wygląda jak wygląda i jest to świadoma decyzja, a nie efekt przypadku. Wiesz, to nie jest tak, że chcieliśmy za wszelką cenę znowu być włożeni do jakichś szufladek: "podziemie", "truskul", łotewa. Szufladek z ujebanymi uchwytami na dodatek, że nie ma opcji, nie wyjdziesz. Nie zmienia to jednak faktu, że w takiej konwencji czujemy się najlepiej, pamiętasz może jeszcze "Underground"? Swoją drogą, słusznie zauważyłeś, że Quiz powoli się wyrabia. Ponoć jakiś znajomy Kedyfa przy jego producenckiej dzieciaka usypiał, a tu proszę: nawet bębny coraz mniej przypominają brązową papkę.
Generalnie cieszy mnie, że nie czepiałeś się topornego cięcia sampla przez Simona Sayza w "Dobrze wiem" czy żenująco słabego wstępu do "Starszego Brata", a skupiłeś na pozytywach. Stona wiadomo, że klasa, bardzo lubię te delikatne, organiczne, pulsujące produkcje. Kes-a też ciekawie, ciężko uderzył, Zamot maksymalnie truskulowo, a ten cały Zova ma nietypowe, oryginalne jazdy, zgadzam się. Zapomniałeś o Dj'u Aderze, którzy przemycił tak kozacki brud na gęstych werblach, że na kolana. No i tam pokazaliśmy, że pazura nam nie brakuje, stylowe skurwysyństwo nie śpi!
Czy album jest zbyt monotonny. Ok, masz rację, też uważam, że tempo zbyt często oscyluje wokół tych siedemdziesięciu paru-osiemdziesięciu BPM. No i faktycznie, cztery zwrotki w takich przypadkach były przegięciem, bo kiedy numer trwa ponad sześć minut, to może w połowie przestać wciągać. Kay, Kay, Kay. Wiesz co, nie wiem, czy fałszuje, ale jeżeli tak jest, to fałszuje pięknie. Świetny refren, jesteśmy z niego mega zadowoleni. W ogóle "Małe rzeczy (duże szczęścia)" to mój faworyt z tej płyty.
Odnośnie akapitu o nowym Te-Trisie - tak, mega dojrzałość, a przy tym to muzyczne dopieszczenie, które stawia nas w złym świetle przy naszych ukochanych. I wiesz, to jest zajebiste, widzieć jego rozwój na każdym polu. Ale słuchaj, no nijak nie mogę się z tobą zgodzić, że my tego kroku naprzód nie zrobiliśmy.
Ok, przyznaję, czysto techniczne pierdoły jak mastering mają prawie że status quo od "Obskurw Kinga", ale zauważ, że nie pchamy się z tym nigdzie dalej, nie wrzucamy tego do Empików, ba, to nie wyjdzie poza Internet (szkoda, cholera...). Kilkanaście zajawkowych numerów, nagranych z pasji do tej muzyki, bez ciśnienia na cokolwiek, rozumiesz? Poza tym, kiepskie brzmienie kiepskim brzmieniem, ale teksty? Jacuś, nie widzisz tego subtelnego wejścia w wiek dojrzały? Cały czas mamy luźne i niezależne, nonkonformistyczne podejście, specyficzny język, ale dojrzeliśmy, serio. Wyłapałbyś to, gdybyś lepiej zapoznał się z materiałem, daję sobie głowę uciąć. Chociaż. Nawet jeden odsłuch starczy, żeby zabrakło palców u obu rąk na zliczenie ilości powtórzeń słowa "żona" przeze mnie vol. 2, Jobikza. MŁD, to jest. Mamy rodziny, wiesz, musimy je utrzymywać, i choć praca i parę innych spraw czasem wkurwiają, to cały czas mamy łby do góry, a małe rzeczy dają nam wiesz-jakie-szczęścia, uwierz.
Z resztą mogę się zgodzić - trochę rozkmin, trochę życiowych doświadczeń, dużo ludzi i obserwacji. Wszystko podane w fajnej, nieprzekombinowanej formie. Może pojedyncze wersy nie rzucają na kolana, ale chyba nie o to tutaj chodziło, nie? Czwórkę z minusem bym nam postawił.
Trzymaj się!
Jobikz
PS. Haha, naprawdę wierzyłeś, że Brudne Serca w Wigilię?
[*Edit: By uciąć spekulacje wyjaśniamy, że sama korespondencja jest rzecz jasna literacką fikcją i konceptem, mającym na celu ująć recenzję w niebanalny sposób a autor nie wymieniał uwag odnośnie płyty z członkami Starszego Brata /przyp. MN]
dzięki za korespondencję, man, dzięki przede wszystkim za sprawdzenie krążka, za fajne uwagi. Z miłą chęcią odniosę się do twoich słów. Wiesz, nawet nie dlatego, żeby prostować jakieś tam kwestie, bo opinia jest jak dupa, co nie (chyba że dobrze grasz w brydża.). Raczej dlatego, żeby przedstawić, jak to wygląda z naszej - Jobikza i moich dwóch imienników - perspektywy. No, więc słuchaj.
Płyta wygląda jak wygląda i jest to świadoma decyzja, a nie efekt przypadku. Wiesz, to nie jest tak, że chcieliśmy za wszelką cenę znowu być włożeni do jakichś szufladek: "podziemie", "truskul", łotewa. Szufladek z ujebanymi uchwytami na dodatek, że nie ma opcji, nie wyjdziesz. Nie zmienia to jednak faktu, że w takiej konwencji czujemy się najlepiej, pamiętasz może jeszcze "Underground"? Swoją drogą, słusznie zauważyłeś, że Quiz powoli się wyrabia. Ponoć jakiś znajomy Kedyfa przy jego producenckiej dzieciaka usypiał, a tu proszę: nawet bębny coraz mniej przypominają brązową papkę.
Generalnie cieszy mnie, że nie czepiałeś się topornego cięcia sampla przez Simona Sayza w "Dobrze wiem" czy żenująco słabego wstępu do "Starszego Brata", a skupiłeś na pozytywach. Stona wiadomo, że klasa, bardzo lubię te delikatne, organiczne, pulsujące produkcje. Kes-a też ciekawie, ciężko uderzył, Zamot maksymalnie truskulowo, a ten cały Zova ma nietypowe, oryginalne jazdy, zgadzam się. Zapomniałeś o Dj'u Aderze, którzy przemycił tak kozacki brud na gęstych werblach, że na kolana. No i tam pokazaliśmy, że pazura nam nie brakuje, stylowe skurwysyństwo nie śpi!
Czy album jest zbyt monotonny. Ok, masz rację, też uważam, że tempo zbyt często oscyluje wokół tych siedemdziesięciu paru-osiemdziesięciu BPM. No i faktycznie, cztery zwrotki w takich przypadkach były przegięciem, bo kiedy numer trwa ponad sześć minut, to może w połowie przestać wciągać. Kay, Kay, Kay. Wiesz co, nie wiem, czy fałszuje, ale jeżeli tak jest, to fałszuje pięknie. Świetny refren, jesteśmy z niego mega zadowoleni. W ogóle "Małe rzeczy (duże szczęścia)" to mój faworyt z tej płyty.
Odnośnie akapitu o nowym Te-Trisie - tak, mega dojrzałość, a przy tym to muzyczne dopieszczenie, które stawia nas w złym świetle przy naszych ukochanych. I wiesz, to jest zajebiste, widzieć jego rozwój na każdym polu. Ale słuchaj, no nijak nie mogę się z tobą zgodzić, że my tego kroku naprzód nie zrobiliśmy.
Ok, przyznaję, czysto techniczne pierdoły jak mastering mają prawie że status quo od "Obskurw Kinga", ale zauważ, że nie pchamy się z tym nigdzie dalej, nie wrzucamy tego do Empików, ba, to nie wyjdzie poza Internet (szkoda, cholera...). Kilkanaście zajawkowych numerów, nagranych z pasji do tej muzyki, bez ciśnienia na cokolwiek, rozumiesz? Poza tym, kiepskie brzmienie kiepskim brzmieniem, ale teksty? Jacuś, nie widzisz tego subtelnego wejścia w wiek dojrzały? Cały czas mamy luźne i niezależne, nonkonformistyczne podejście, specyficzny język, ale dojrzeliśmy, serio. Wyłapałbyś to, gdybyś lepiej zapoznał się z materiałem, daję sobie głowę uciąć. Chociaż. Nawet jeden odsłuch starczy, żeby zabrakło palców u obu rąk na zliczenie ilości powtórzeń słowa "żona" przeze mnie vol. 2, Jobikza. MŁD, to jest. Mamy rodziny, wiesz, musimy je utrzymywać, i choć praca i parę innych spraw czasem wkurwiają, to cały czas mamy łby do góry, a małe rzeczy dają nam wiesz-jakie-szczęścia, uwierz.
Z resztą mogę się zgodzić - trochę rozkmin, trochę życiowych doświadczeń, dużo ludzi i obserwacji. Wszystko podane w fajnej, nieprzekombinowanej formie. Może pojedyncze wersy nie rzucają na kolana, ale chyba nie o to tutaj chodziło, nie? Czwórkę z minusem bym nam postawił.
Trzymaj się!
Jobikz
PS. Haha, naprawdę wierzyłeś, że Brudne Serca w Wigilię?
[*Edit: By uciąć spekulacje wyjaśniamy, że sama korespondencja jest rzecz jasna literacką fikcją i konceptem, mającym na celu ująć recenzję w niebanalny sposób a autor nie wymieniał uwag odnośnie płyty z członkami Starszego Brata /przyp. MN]
Strony