10 najgorszych okładek w rapie - ranking

Gdy w wakacje opisywałem wam świetny numer z albumu Raya Luva, wspomniałem też, że zwróciłem na niego uwagę przez okropną okładkę i że postaram się niedługo zrobić ranking, który udowodniłby dobitnie tym, którzy psioczą na polskie covery (Onara czy TeTrisa czy wiele innych), czym tak naprawdę jest słaba okładka.

Data 10.10.10 i godzina 10:10:10 wydaję się strzałem w dziesiątkę jeśli chodzi o publikację... przez wami więc efekt setek godzin diggingu na blogach z amerykańskim rapem, setek godzin szoku na widok absurdalnych pomysłów i ich nieudolnego wykonania... 10 subiektywnie najgorszych coverów w naszym ulubionym gatunku - zapraszam do czytania.

No dobra, przyznaję się - wybrać 10 było niemożliwe, więc poza głównym rankingiem obejrzycie 10 specjalnych wyróżnień tematycznych, ale chyba kolejna 10 do zestawu w niczym wam nie przeszkodzi? Poniżej znajdziecie też galerię z większą ilością coverów (dla odmiany ułożonych alfabetycznie) - samych utrzymujących możliwie najniższy poziom, sama śmietanka graficznego dna. Jeśli nie wystarczy wam nasz ranking to sprawdzić możecie też ten i ten. To co, "miłego" oglądania i dawajcie znać w komentarzach, kto zrobił na was największe wrażenie. Aha, i pamiętajcie - nie oceniajcie książki po okładce, bo część wybranych płyt to naprawdę mocne pozycje!




Wyróżnienie specjalne nr 1 "za tytuł": Erupt - "First Impression" (2000)
Okładek na podobnym poziomie było sporo... ta wygrywa jednak w połączeniu z tytułem i właśnie dlatego otwiera nasz ranking. Erupt udowodnił, że doskonale wie, jak ważne jest pierwsze wrażenie.




Wyróżnienie specjalne nr 2 "za nazwę": L.O.L. - "Heaven Or Hell" (1996)
Tutaj również aspektem przesądzającym była nazwa. Potężne i dumne LOL w idealny sposób określa reakcję na zamieszczone tu covery. Panowie nazywając się Lords Of Lyrics nie spodziewali się, że za kilkanaście lat ich okładka będzie spotykała się z innym rozwinięciem skrótu.




Wyróżnienie specjalne nr 3 "polskie": Cesar Comanche - "Die In Your Lap" (2009)
Poniekąd polski akcent w rankingu. Cesar Comanche był wstępnie dogadany z Tytusem na wydanie płyty w Asfalcie, ciągle wykręcał się jednak tym, że nie podobają mu się okładki przygotowywane przez Forina. Efekt był taki, że puścił album poza polskim labelem, przyozdobiony coverem wyglądającym jak stadionowa składanka z gotyckim disco.




Wyróżnienie specjalne nr 4 "superstar": Daz Dillinger - "Raw" (2000)
Dat Nigga Daz to legenda westcoastu, powinien więc na luzie ogarniać najlepszych grafików... jednak ma w dorobku cudeńko, które do dziś wyśmiewają nawet jego fani. Takie "pieskie życie" chłopaków z DPG.




Wyróżnienie specjalne nr 5 "latino lover": New Recruits "Torpedo Alert" (2008)
Chicano i latino rap ma swój mocny wkład w dorobek najgorszych rapowych okładek, musieliśmy więc wyróżnić choć jednego reprezentanta. Padło na nowych rekrutów, z których każdy poraża własnym oryginalnym imagem i stylem. Ciekawi jesteśmy czy wolicie rap Lil Trigger Boya czy Trigger Mana i czy Tattoo Guy to przypadkiem ten MC z lewego górnego rogu.




Wyróżnienie specjalne nr 6 "edukacyjne": Gangsta Pat - "Deadly Verses" (1995)
Amerykańscy MC dobrze wiedzą, czym jest stara szkoła. Gangsterski Patryk na okładce "Zabójczych Wersów" wygląda jakby urwał się na chwilę z zajęć, by zrobić sobie groźne foto przy grobie wroga. Nie zapomniał jednak o notatkach i nauce do czekającej go sesji. Mamy nadzieję, że udało mu się skończyć studia z dobrymi stopniami i mógł w pełni poświęcić się karierze muzycznej.





Wyróżnienie specjalne nr 7 "wykręcone": DJ Black "Fuck Me, Screw Me pt 2 (Dragged N Chopped 7)" (2007)
Wyróżnienie siódme dla 7 części "Dragged N Chopped". Nie wiem, co dokładnie napisać o tej okładce - jest to za mocna abstrakcja i absurd, żeby wyrazić je w normalnych słowach. DJ-a Blacka chyba mocno pokręciło i zbyt uwierzył, że może być gwoździem programu.




Wyróżnienie specjalne nr 8 "grafficiarskie": K-Rino "Danger Zone" (1995)
K-Rino to jeden z naszych faworytów w kategorii dbania o okładki swoich albumów. Postanowiliśmy wyróżnić jednak "Danger Zone". Za co? Za dbanie o jeden z elementów kultury hip-hop i profesjonalny grafficiarski wrzut za plecami naszego bohatera. Teraz już dobrze wiemy, że "malować" to po angielsku "paint".




Wyróżnienie specjalne nr 9 "mordercze": Young Murder Squad "How We Livin" (1996)
Nazwa ekipy, w skład której wchodzili Young D, Young Money i Gangsta Wayne (nie mylcie z Weezym i jego YM) jest już wyjątkowo kreatywna, świeża i inteligentna. Jednak obrazu dopełnia świetnie dopasowana okładka z żywym grobem. Murder was the case that we gave them.



Master P #32

Wyróżnienie specjalne nr 10 "za całokształt": Master P
Ostatnie z naszych wyróżnień przyznajemy za całokształt, nacisk kładąc jednak szczególnie na dwa covery. Master P przez parę dobrych lat był królem ustanawiania poziomu dna w mainstreamowej grafice. Specyficzny styl No-Limit (patrz choćby nr. 10 w rankingu) zdominował blingblingowe okładki, został też idealnie sparodiowany przez Kool Keitha na jego Dr. Dooomie. Tu skupimy się przede wszystkim na nie wymagającej komentarza okładce "Tru 2 Da Game" oraz "The Ghetto's Tryin To Kill Me". Całościowa jakość jej wykonania nie jest wprawdzie rekordowym dnem - spójrzcie jednak na postać zabójcy widocznego w tle. Dlaczego jest 10 razy bardziej pikselowaty niż cała reszta i dlaczego nie ma nóg?





10. La Chat - "Murder She Spoke" (2001)
Główne notowanie rozpoczynamy od, ekhem, płci pięknej. Swoim zabójczym seksapilem i odpowiednio dopasowanym do niego strojem La Chat zwabiła zapewne tak wielu adoratorów... że zostało jej opisywanie morderstw w równie pięknej, profesjonalnej i ani trochę nie kiczowatej stylizacji.




9. Big Bear - "Doin Thangs" (1998)
Modelowy przykład jak nie korzystać z Photoshopa, by zbudować efektami specjalnymi klimat. Zwycięzca większości rankingów na najgorszą okładkę, u nas "tylko" na miejscu 9. Misie z cygarami, stół pełen owoców? Ewidentnie za daleki odlot, a poza miśkami zwróćcie też uwagę na pieski u C.M.P.




8. Lil Runt - "Da Chosen One" (1997)
W tym coverze zastanawia wiele. Czcionki zaczerpnięte jakby z produkcji metalowych, tajemniczy las/park, postać głównego bohatera tak zgrabnie wklejona w obrazek, że wygląda jakby lewitował a wrażenie dopełniają krążące mu między nogami forfitery. Może jest wybrańcem dlatego, że poradził sobie z nim, gdy chciały wejść mu na tego? Patrz jaka franca!




7. MJG - No More Glory (1999)
Tak jak jestem fanem MJG, tak tej okładki nie mogłem opuścić. Podstawowe wordowskie czcionki, szalony profesjonalny ogień, mina jak po tygodniowym melanżu - to jeszcze nic. Ale co, do cholery, robi tutaj ta kurtka, śpiwór czy bliżej niezidentyfikowany obiekt za plecami MJG? Tego chyba nie wie nikt, włącznie z nim samym.




6. UTFO - "Skeezer Pleezer" (1986)
Jedyna reakcja na okładkę UTFO to "WTF?!" Trzech nagich muszkieterów z zawadiackimi minami spoglądających na słuchacza to trochę inna odsłona oldschoolu niż adidasy, boomboxy i bluzy z kapturem. Myślę, że ten cover nie wymaga głębszego komentarza - mówi sam za siebie.




5. Young D.O.G. - "Tryna Bubble" (1999)
Gdy mój brat próbował kiedyś zrobić w Paincie (z dodatkiem Word Artów) jak najgorszą okładkę, wykorzystującą wszelkie stereotypy o amerykańskim rapie wyszło mu coś praktycznie identycznego. Sprawdźmy listę: hajs? jest. hazard? jest. sexi dupeczka? jest. świat opanowywany własnym rapem? jest. ksywa Young i groźna mina? obecna. No to mamy komplet a poziom wykonania myślę, że nie wymaga komentarza.




4. Ray Luv - "Forever Hustlin" (1995)
Motywacja do stworzenia rankingu i sięgnięcia po płytę. Okładka, która z miejsca skupia uwagę przez swój nachalny róż. Hustler prężący klatę na tle wyłożonej różowymi kafelkami łazienki? Bezcenne. Wieść gminna niesie, że w podobny sposób "Forever Hustlin" zainteresował się DJ Hubson, co zaowocowało "udziałem" Raya na nowym mixtape'ie "Westside Warsaw vol. 2".




3. Freaky Fred - "Game Check" (1994)
Oto męski odpowiednik naszej pięknej La Chat. Drogi, lanserski i potężnie odpicowany wóz to tylko tło tej okładki. Na pierwszym polu mamy groźnego i pewnego siebie Freda z czapką dumnie założoną do tyłu, dziewiczym wąsem i gangsterską flanelą. Pimpin ain't easy.




2. 187 Fac - "Fac Not Fiction" (1997)
Sami-wiecie-jaki alert. Ekipa promowana przez Spice 1'a, nazwa z 187 (dla nieświadomych - numer artykułu w kodeksie karnym odpowiadający morderstwu)... i dwóch typów jak gdyby nigdy nic leżących w wannach na środku rzeki. To jest ewidentnie za mocne.




1. Big Boss & L.B. "Tha Intro" (1995)
Bezkonkurencyjny numer jeden, poczynając od zaawansowanej grafiki, poprzez lans przy wypasionej furze (dodajmy, równiutko zaparkowanej), kończąc na świetnie pasującym do siebie duecie i umiejscowieniu ksywek w stosunku do zdjęcia. Jakby co wyjaśniamy - kolega po lewej na wbrew pozorom nie jest Big Bossem.


Jaki głos?
Beka z ciebie typie - nie wiem czy w ogóle zrozumiałeś o co tu chodzi. Przeciez wysmiewane nie są płyty tylko okładki a już 1 zdaniu jest o 'świetnym numerze Raya Luva i okropnej okładce'. Wiadomo, że muzyka jest najważniejsza, ale tu nikt jej nie ocenia - TYLKO SAME OKLADKI
Dżek
Warto wspomnieć, że pierwsze wrażenie jest bardzo ważne, i okładka może je bardzo łatwo spieprzyć. Czasem i nad tym warto pomyśleć, bo ludzie często mówią "Dobra okładka - dobra i cała płyta" :P
fan rapu
czytałem kiedyś "Ego Trip - Książka o Rapie", były tam właśnie 2 rankingi: "Okładka dobra, płyta do dupy" i "Płyta dobra, okładka do dupy" ;) pamiętam, że w tym 2 rankingu były m.in. "Chronic" Dre i "Doggystyle" Snoopa. w temacie okładek były też pokazane okładki inspirowane płytami soulowymi i funkowymi. Zresztą polecam ksiązkę, autorzy mają zajebiste poczucie humoru
dm
Fajnie też jak całość wydawnictwa ma jakiś klimat i pozwala się wczuć lepiej w muzę (np. Lavorama), czasem sama okładka czy książeczka to już dzieło sztuki.
Tomasz Judym
No akurat Chronic ma okładkę która "prawie" podchodzi pod to zestawienie...ale jednak to prawie nie pozwoliłoby żeby wśród tego shitu był Dre czy Snoop. Dobry ranking :D
Kubi
no zgnilec pierwy sort heheh :) tych dwoch kolesi w wannie mleka rozjebalo ha
PimpOfTheYear
Świetny ranking! Te okładki są w swym gatunku piękne :D
ABS
EJ, NAWET TA PŁYTA 187 JEST ZAJEBISTA JAK CHODZI O ZAWARTOŚĆ
lc
polecam okladki mixtapow kreem dota :)
yo
Polskie okładki bywają gorsze od tych
Kisme
Dawaajj ranking polskich. Głosuje na "proceder" Chady!
karwan
a pro po nr 9 to wydawalo mi sie ze young money to ekipa w ktorej nawija lil'wayen , nicky minaj , drake i paru innych typow!?
kficzol
Czy tylko ja zauważyłem, że w nagłówku i w treści jest data 10-10-10, czyli pojutrze?
187
A do mnie przemawia właśnie klimat takich prostych, mało zaawansowanych okładek. Odrazu kojarzy mi się to z kozackim g funkiem.
kkky
Nr 1 big boss i ten drugi to o dziwo z 1999 roku a nie 1995
Pierdzioch
Widziałem kiedyś album nr.1 na jakiejś stronie z rarowymi płytami za 500 dolarów.
sulls
Z No Limit jeszcze warto wspomnieć o Dangerous Dame "Escape from the Mental Ward" czy Full Blooded "Memorial Day". Do polskich kandydatur proponuję buczera "Podejrzany o rap vol. 2" i specjalne wyróżnienie dla Camey Studio
Katekarin
pamietam three 6 Mafia miala wiele okropnych okładek naprzyklas z płyt "The End" "Chapter 2: World Domination" "When the Smoke Clears" reszty nie cjhce mis ie pisac :) ale to jakis znak rozpoznawalny dirthy south i podziemia z westcoastu bo jakos w eat tego nie widzialem
Katekarin
o Devin The dude ma ajebista okladke jak sra na kiblu :)

Strony

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>