Yu (of Diamond District) "Before Taxes" - recenzja!

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2010-08-19 18:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 2)
"In The Ruff" Diamond District to album, który będę propsował dotąd, aż wszyscy zrozumieją z jak wyśmienitą muzyką mają do czynienia. Kiedy to się stanie, też nie przestanę. Jestem wielkim fanem roboty Oddisee i spółki i w sumie nie mam zielonego pojęcia czemu solowa płyta jednego z członków zespołu ? Yu, przeleżała u mnie tyle czasu w oczekiwaniu na pierwsze przesłuchanie. Chyba nie było nastroju.

W końcu jednak się znalazł, a płyta trafiła do odtwarzacza. To co najbardziej cenię w raperach z Diamond District to przede wszystkim flow, które jest na tyle charakterystyczne, że można skojarzyć je w mgnieniu oka. Yu jest też tym gościem, który ma chyba najwięcej do powiedzenia z całej trójki. "Before Taxes" nie da się jednak oceniać bez patrzenia przez pryzmat "In The Ruff" i ostatnich dokonań solowych Oddisee'go i X.O. (nie mylić z nowym podopiecznym Game'a!).


O ile od Diamond District wypada to oczywiście gorzej i raczej nie jest to zaskoczeniem, o tyle w porównaniu z mixtape?ami i płytami X.O. ta płyta brzmi nieźle. Kolega z zespołu wybrał muzykę łatwiejszą dla ucha i bardziej przyjazną dla przeciętnego słuchacza. Yu na skróty nie poszedł. "Before Taxes" to produkcja wysmakowana i dosyć trudna. Sporo tutaj madlibowych, oszczędnych pętli, przestrzennego brzmienia zainspirowanego Dillą i, na szczęście, również sporo produkcji mojego niezawodnego ulubieńca, czyli Oddisee. Znajomości w podziemiu też działają i mamy tutaj kochanego przez wielu i nieznanego przez większość Keva Browna (autor stosunkowo głośnych remixów Hovy zatytułowanych "Brown Album"). Płyta brzmi bardzo klasycznie, perkusje są ciężkie, grube, bas głęboki, a kompozycje niespecjalnie skomplikowane, ale jeśli próbowałbym umieścić taką muzykę w przestrzeni inspiracji złotą erą, na pewno byłoby to bliżej Tribe'ów czy The Pharcyde niż ulicznych wkrętek z NYC.

Sam Yu niestety nie jest tu w najlepsze formie. Nie powiedziałbym, że jakoś silnie mnie rozczarował, ale że zaskoczył na plus też raczej nie... Brzmi średnio. Co najgorsza nie jest w stanie skupić uwagi, a wersy, które wpadną wam w pamięć od razu, można policzyć na palcach jednej ręki. Może po części z tego powodu płyta trochę się rozmywa, wszystkie numery brzmią podobnie i koniec końców efekt bywa zwyczajnie usypiający. Szkoda, bo potencjał tego "districtowego" flow cały czas pobudza wyobraźnie. Z takim warsztatem naprawdę można robić wyśmienite płyty. Ta taka nie jest.

Czemu warto to sprawdzić? Bo mamy tutaj kilka pojedynczych numerów utrzymanych na poziomie "In The Ruff" jak chociażby wyśmienite, leniwe "Almost Time", czy grające na emocjach w sposób absolutnie wyjątkowy "Fine" (kocham ten numer!). To jednak za mało, żeby zmienić odbiór "Before Taxes" jako płyty rozmazanej, niedopracowanej, a czasami wręcz nużącej. Jako płyty zmarnowanego potencjału. Fani z pewnością chętnie odświeżą sobie atmosferę DD, ale w ogólnym rozrachunku płyta zasługuje na ocenę między 3+, a 4- w zależności od tego jak bardzo lubicie to piwniczne, głębokie brzmienie.

MW
Płytki nie słuchałem, jednakże też jestem fanem Oddisee - gość to czarodziej bębnów, wystarczy posłuchać "In The Ruff" (tytułowy utwór z tej płytki to mistrzostwo - jeden z kawałków, które mógłbym słuchać bez końca). Panie Wardziński, być może pan wie, że w tym roku ukazał się debiutancki album niejakiego Trek Life'a "Everything Changed Nothing", wyprodukowany przez Oddisee właśnie. Wcześniej zaś na bezkresne wody Sieci wpłynął zbiór instrumentali Odda, zatytułowany "West Coast Beats"... Pozdrawiam serdecznie.
Daniel Wardziński
O Trek Life wiem, czeka na swoją kolej. O West Coast Beats pierwszy raz słyszę od Ciebie, ale na pewno zwrócę uwagę.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>