Wiele muzycznych doświadczeń z mojego życia zdążyło nauczyć mnie, żeby nigdy nie ignorować ŻADNEGO gatunku muzycznego (tylko proszę bez kontrargumentu dotyczącego disco polo). Zasada "nie ma złych gatunków, są złe płyty i wykonawcy" znajdowała swoje potwierdzenie tyle razy, że ciężko jest ją podważać. Mimo to drum'n'bass choć wydawał mi się ciekawy, nigdy nie był w stanie pochłonąć mnie na tyle, żeby słuchać całych albumów, wyszukiwać kolejne informacje i z wypiekami na policzkach czekać na kolejne krążki. Do niedawna. Jeśli jesteście odbiorcami muzyki z otwartą głową, jeśli lubicie dużo energii w kawałkach i nie kisicie się w jednym klimacie, mam dla was coś, co wyraźnie pokazuje jak wiele potencjału jest na Wyspach Brytyjskich.
Chase & Status to duet producencki, a ich muzyka do kategorii d'n'b, jungle, liquid funk... Przeze mnie od niedawna zaliczana go kategorii "kozackie". Zestaw gości z takimi postaciami jak Cee-Le Green, Maverick Sabre, Dizzee Rascal, Tinie Tempah czy Tempa T jest sporym plusem albumu, ale największym i tak są gospodarze, których spojrzenie na muzyki to rzecz, której nie warto przegapiać. Niezależnie od tego czego słuchacie na co dzień.
Chase & Status to duet producencki, a ich muzyka do kategorii d'n'b, jungle, liquid funk... Przeze mnie od niedawna zaliczana go kategorii "kozackie". Zestaw gości z takimi postaciami jak Cee-Le Green, Maverick Sabre, Dizzee Rascal, Tinie Tempah czy Tempa T jest sporym plusem albumu, ale największym i tak są gospodarze, których spojrzenie na muzyki to rzecz, której nie warto przegapiać. Niezależnie od tego czego słuchacie na co dzień.