Adi Nowak - wywiad: "Dramat pokazany w memie łatwiej przyswoić"

"Ognisko Niedomowe" wbija kij w... ognisko. Rozdrapuje trudną przeszłość Adiego Nowaka, robiąc to jednak w charakterystycznym dla niego nieoczywistym stylu. Z reprezentantem SBM Label porozmawialiśmy o płycie, jej odbiorze, terapeutycznej funkcji muzyki, masce żartownisia, wypadku samochodowym na finiszu prac nad albumem czy featuringu Piotra Reissa.

Minęły 2 lata od Twojego dołączenia do SBM Label i otrzymaliśmy wyczekiwane LP. SBM znane jest z holistycznej obsługi artystów oraz tego, że raperzy integrują się wzajemnie i napędzają. Czego przede wszystkim nauczyłeś się przez ten czas? Na co pod kątem twórczym zacząłeś patrzeć inaczej?

Nauczyłem się, albo może przypomniałem sobie o tym, że jestem jednostką społeczną i tego faktu nie zmienia raperskie ego wyhodowane na pochlebstwach ludzi zafascynowanych tym, co tam sobie wrzucam w internet. Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek emanował jakąś niezdrową pychą. Zawsze byłem pokorny i pracowity, ale pandemia, jakiś tam spadek hype'u, uziemienie koncertowe i z nimi idąca za rączkę już nie taka pewność finansowa, wrzuciły mnie w sytuację, w której ta pokora i zrozumienie moich prawdziwych potrzeb weszły w inny wymiar, a i też pobudziły do działań w kierunkach, o które wcześniej bym siebie nie podejrzewał.

W swojej hierarchii wartości zamieniłem miejscami chęć bycia fajnym i z tego słynącym indywiduum, na chęć bycia możliwie przydatnym i zdrowym ziomkiem, a to na pewno bardzo wpłynęło na sposób w jaki podchodzę do tworzenia oraz na to, w jaki myślę o wydaniu ostatniej płyty, która przecież - z uwagi na ilość i ciężar treści, oraz formę w jakiej zostały podane - wcale nie obiecuje sukcesu sprzedażowego. On by się przydał, bo wierzę, że odbiorca po odsłuchu znajdzie powody i przestrzeń dla jakiejś zadumy i być może własnej terapii, bo jest to płyta w dużej mierze o naszych ludzkich zjebaniach, opowiadana myślami i czerpiąca z postaw, które wydaje mi się, że wielu z nas często reprezentuje i zdrowym dla wszystkich byłoby się nad nimi pochylić.

[ciąg dalszy rozmowy pod klipem]

Adi Nowak feat. Czesław Śpiewa - Passe

A czego nauczyłeś się przez sam wyjazd do Hotelu Maffija i obserwację sposobu pracy innych raperów w takich spontanicznych okolicznościach?

Że robiący poranną jogę ziomek też może być jakąś atrakcją i wywołać poruszenie. Janek którejś rozmowy podejrzewał mnie o bycie w jakiejś sekcie z uwagi na takie praktyki. (śmiech). Czuję się w obowiązku uważać, by nie zdradzić jakiegoś intymnego szczegółu Wiesz, na pewnym poziomie ta praca chyba niewiele się różni między przypadkami: wymyślamy temat numeru, nasze role w nim i odpływamy w krainę fristajli i naszych notatników, z której wracamy z zadowalającą nas kwestią do nagrania. Mnie bardzo ciekawią procesy i historię, dzięki którym każdy z nas stał się gotowy, by być częścią takiej grupy obierającej sobie za cel zrobić zajebistą płytę, w zajebiście krótkim do tego czasie, ale to coś czym chyba wzajemnie niechętnie się dzielimy.

Dla mnie było to coś mocno odbiegającego od mojego standardowego modelu pracy, bo zazwyczaj wchodzę do studia z napisanym tekstem, nie po to by go tam stworzyć. Jest zupełnie inna atmosfera i inne motywacje. Tam musisz myśleć szybciej i nie masz nawet czasu na przespanie się z wersem, myślą czy melodią. Jest za to na miejscu kilkunastu profesorów rapu, którzy w fuzji pracują na to, by dotrzymać obietnicy wypuszczenia fajnego numeru do końca dnia, i to jak byliśmy dla siebie nawzajem pomocni bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Prywatnie taką osobliwą sympatią darzę track "A nie pamiętasz jak?" i to co wokół niego się działo. Mam powody, by nie lubić alkoholu. Nawet w tamtym czasie deklarowałem się mocno przed sobą i światem jako niepijący, i gdy zostałem wylosowany do udziału w tym, to na początku coś twardo autentycznego we mnie krzyczało, żebym się wymigał. Ale jeszcze głośniej krzyczał we mnie aktor-artysta, który na potrzeby sztuki jest przecież zdolny do poświęceń i eksperymentów, więc też się tak ciekawsko najebałem. Dla sztuki! (śmiech). Więc umiejętność rezygnacji z części siebie na rzecz wzmocnienia więzi z słuchaczem i skumanie, że w moich numerach jest miejsce dla znacznie większej ilości odbiorców i artystów, niż dla mnie samego oraz mi podobnie myślących to ważna dla mnie lekcja.

"Ognisko Niedomowe" to najpoważniejszy i najbardziej osobisty album w Twoim dorobku, ile czasu zbierałeś się w sobie by nagrać taki materiał i opowiedzieć te historie?

"Całe życie" - też by było chyba dobrą odpowiedzią. Po wyprowadzce od rodziców wszystkie wigilie spędzałem w błogim odosobnieniu. I tak dla odmiany, chyba trzy lata temu, miałem przyjemność spędzić taką jedną w domu rodzinnym mojej partnerki z tamtego okresu. Umiałem sobie wyobrazić fajne święta, ale nigdy w takich nie uczestniczyłem. I taki experience, ten kontrast między klimatami naszych domów był miło przygniatający i wzruszający. Pamiętam, że gdzieś tam pomiędzy obżeraniem się ciastami a piciem z ex teściem, wklepywałem słowa refrenu "Kaktusa" i wizję klipu, w którym chciałem fajnie pokazać jak to u mnie często wyglądały takie rodzinne obiadki. Kurde, mam wrażenie, że chyba mało kto dostrzegł, że w tej zupie pływają kaktusy - a nie ogórki - a ich kolce są metaforą popularnej za słonej zupy, za przyrządzenie której wiadomo co się należy. (śmiech). Miałem wrażenie, że słuchacz może mieć problem z określeniem tego z czyją twórczością się zderza. Jest to moje pierwsze LP po dołączeniu do SBM. Otworzyłem w życiu nowy rozdział, więc wydało mi się to idealną przestrzenią, by nieco przybliżyć odbiorcę do mojej historii.

[ciąg dalszy rozmowy pod klipem]

Adi Nowak - KAKTUS

Z pewnością samo tworzenie płyty miało dla Ciebie wydźwięk terapeutyczny, czy miałeś też jednak z tyłu głowy to jak ludzie odbiorą taką zmianę w twórczości? Obawiałeś się czegoś pod kątem odbioru?

Z jednej strony zawsze się obawiam odbioru. To moment, w którym wielomiesięczna praca zostaje poddana ocenie jurorów, a interakcja jaka zachodzi między dziełem a odbiorcami w dniach około premiery to jedna z najbardziej podniecających rzeczy w całej tej przygodzie. Z drugiej moi słuchacze są przyzwyczajeni do zmian i ich samych może podniecać ilość zaskoczeń, które im serwuję. Co do samej tematyki płyty, wiesz, jak widzisz nawet jakiś dramat, ale w memie, czy w filmiku na youtubie, to staje się on wtedy jakiś taki prostszy do przyswojenia, bardziej znajomy. Łatwiej pomyśleć i pocieszyć się tym, że nie jesteś w tym sam, lub to prostu jakoś zaśmiać, podkolorować.

Byłem pewien, że znajdą się osoby, które zarzucą mi trywializowanie poważnego i wciąż powszechnego problemu jakim jest przemoc domowa, tym bardziej, że rozumiem jakie wrażenie może sprawiać moja morda (śmiech), więc tym fajniej, że mogli się z moim podejściem zderzyć. Obawy natomiast lokowałem w ilości ludzi wciąż opornych na takie, wydaje mi się, niewiele wymagające uelastycznienie postawy, które wiem, że w moim przypadku było bardzo pomocne. Nie wiem czy kojarzysz Alejandro Jodorowskiego. Poza tym, że nakręcił kilka świetnych filmów, stworzył też coś, co nazywa psychomagią, którą to z powodzeniem leczył wielu swoich pacjentów. Zauważywszy, że racjonalne metody nie docierają odpowiednio głęboko, by były skuteczne, zalecał im m.in. odgrywanie symbolicznych, często abstrakcyjnych i absurdalnych aktów, dzięki którym pacjent ma wcielić się w rolę, która pomoże mu nabrać zupełnie nowej perspektywy i oddalić od tej przesiąkniętej niepożądanymi schematami myślowymi, które wspierają różne schorzenia i traumy, o które łatwo w domach jak mój. Choć wydaje mi się, że w tych zamożniejszych to też częste. Słuchacz podchodząc do albumu, który leży trochę poza jego wyrobionym gustem, też ma za zadanie wyjść poza swoją bezpieczną strefę i musi do tego podejść z odpowiednią ciekawością i zaangażowaniem, jeśli chce wyciągnąć dla siebie coś fajnego. No i obawiam się tego, że dziś mało komu się tak chce.

A teraz już po premierze jakie reakcje od fanów do Ciebie docierają?

Głównie gratulacje, pocieszenia i podziękowania, bardzo często podparte prywatnymi, bywało że drastycznymi historiami. Odpowiadam wtedy, że powinniśmy się cieszyć, bo nie każdy ma takie szczęście jak oni, jak my - być tak hartująco przez życie testowanymi. Więc jak odpuścisz sobie przeszłość, wybaczysz wszystkim, przestaniesz się mazgaić, zaczniesz myśleć, obserwować, patrzeć, gdzie możesz się przydać, to obiecuję, że świat jest bardzo wdzięczny takim przydatnym jednostkom. Ja tak sobie pomyślałem o tym wszystkim, o czym mówię na tej płycie. Ona na tę chwilę już nie jest mi tak potrzebna jak dwa czy dwanaście lat temu, ale myślę, że jest wiele osób, które powinny jej posłuchać, choćby z raz, żeby krzewić w nich tę myśl, że słaby start, czy niefajne wydarzenia z przeszłości nie muszą być wyrokiem, a mogą być błogosławieństwem.

Poznaliśmy Cię jako lekkoducha, luźnego żartownisia i gawędziarza, a teraz możemy odkryć, że za tą maską kryje się wiele ciężkich wspomnień. Czy można powiedzieć właśnie, że starałeś się poradzić sobie z przeszłością zakładając maskę komika, patrząc na świat poprzez ironię, sarkazm i przerysowanie?

Oj tak. To super narzędzia. Zwłaszcza w sytuacji, gdy do "wyboru" masz jeszcze, wydawałoby się, bardziej adekwatne do sytuacji płacz, smutek, gniew i nierzadko z nimi w parze idącą destrukcyjność. Wiesz, ja miałem wrażenie, że słuchacz to nie do końca mógł mnie poznać, m.in. właśnie przez ten filtr, który na siebie nakładałem. Jak słychać, on nadal pełni ważną funkcję, z tym że pomyślałem, że wiszę fanom jakieś wyjaśnienie, dlaczego z niego tak często korzystam. Zresztą ta maska na "Ognisku Niedomowym" najczęściej dotyczy formy, a słuchacz może mi ją łatwo samodzielnie zdjąć, jeśli tylko przeczytałby sam tekst.

Kolejny raz piłkarz związany z Lechem pojawia się na kanale SBM. Był rapujący Tymek Puchacz, a teraz legendarny Piotr Reiss. Skąd pomysł na ten featuring i jak udało Ci się namówić byłego napastnika na udział?

Z rzeczy, którymi się w życiu zajmuję i zajmowałem, chyba nadal pod kątem ilości poświęconego czasu pierwsze miejsce zajmuje piłka nożna. Po dwóch sezonach w trzeciej lidze dotarło do mnie, że nie umiem dać temu sportowi tyle, żebym sam był z tego zadowolony, więc zacząłem szukać siebie gdzie indziej. Gdy od najmłodszych lat żyjesz marzeniem o zostaniu piłkarzem i istnieją nawet jakieś podstawy, by myśleć, że się ono zrealizuje, istnieje też duże ryzyko, że zostaniesz mocno ukierunkowany na tę dziedzinę, żeby nie powiedzieć ograniczony. I tak oto i ja poniekąd temu uległem i wziąłem się za bycie trenerem. Reissik ma swoją akademię piłkarską, gdzie objąłem grupę szkrabów. Razem ze szkoleniowcami innych grup też byliśmy zgłoszeni jako APR do rozgrywek, i gdzieś tam w B klasie nawet zagrałem z nim kilka meczyków w jednym składzie, stąd łatwość nawiązania takiej współpracy. Płyta ma potencjał, by zmieniać u ludzi sposób myślenia w kilku kategoriach, w zależności którego numeru słuchasz. Z numerem "Boyo" wiązałem piękną utopijną wizję. Myślałem, żeby do numeru jeszcze zaprosić podobnego formatu legendę, ale spośród piłkarzy Legii, którzy grali w tamtych czasach. Skity, które hostuje Piotrek pierwotnie miały być zakulisową przyjacielską rozmową dwóch emerytowanych legend ekstraklasy reprezentujących od lat rzekomo zwaśnione drużyny, mającą szerzyć wśród radykalnych kiboli myśl, że być może ten konflikt to za bardzo sensu nie ma. Zaniechałem tej wizji w obawie o swoje zdrowie. W tym numerze nawet nawijam "...gniew kibola srogi, chyba tylko boży gorszy..." i nie miałem i nie mam specjalnie ochoty, by się z tym gniewem mierzyć, na wypadek gdyby zostało to przez kogoś źle zinterpretowane. Przecież gdyby wyjąć z kontekstu kibolską przyśpiewkę z drugiego skitu, to już mogłoby nieźle zamieszać (śmiech).

Album jest bardzo osobisty, ale lista gości - rozstrzelona i zakręcona. Z pewnością to jedna z najbarwniejszych list featuringów jakie widzieliśmy w polskim rapie w ostatnim czasie. Miałeś tu jakiś konkretny klucz doboru?

Dotychczas na swoje albumy zapraszałem niewielu gości. Tu stworzyłem dużo miejsca, aby to nadrobić. Zależało mi, żeby ich obecność uzasadniało coś więcej, niż tylko nasza znajomość i, o ile moje współprace z niektórymi z nich mogą zaskakiwać, tak ich obecność w utworze o danej tematyce już raczej nie powinny. Chyba nie było specjalnego klucza doboru. Chciałem zwyczajnie, żeby pasowali do kawałków i to wyszło.

Na płycie opowiadasz o ciężkich wspomnieniach z dawnych lat, ale w trakcie prac też nie brakowało trudnych chwil. Mam na myśli wypadek samochodowy, z którego na szczęście wyszedłeś bez szwanku. Czy wpłynął on jednak jakoś na treść albumu? Któryś numer nagrałeś po wypadku czy wtedy album był już gotowy?

W okresie, w którym powstawał album było dużo o wiele trudniejszych chwil, niż ten feler. Z punciaka prawie nic nie zostało, ale mi się totalnie nic nie stało. Grałem kiedyś w GTA, więc osrałem się, gdy zobaczyłem jak się fura dymi, to szybko się wykaraskałem, ale jednak nic nie wybuchło. To było trochę jak jakiś żartobliwy kuksaniec od Boga. Może za przekładanie premiery (śmiech). Wypadek wpłynął tylko na to, że "Bravo", które planowaliśmy puścić po premierze cd, wleciało właśnie chwilę po tym zdarzeniu. I może na to, że od wtedy dużo częściej spaceruję.

I na koniec małe zadanie. "Ognisko Niedomowe" wyszło w ciężkim okresie pełnym rynkowych premier, a jest albumem, który wymaga od odbiorcy dużo skupienia przez ponad 70 minut. Załóżmy, że ktoś daje Ci 100% koncentracji na jeden utwór, który ma go przekonać dlaczego powinien w spokoju sprawdzić całość. Który track powinien w tym momencie włączyć?

"Proszę, wróć ;(", które zrobiliśmy z Matheo to emocjonalny majstersztyk, z którym przy odrobinie szczerości wielu mogłoby się utożsamić. W końcu tęsknota za ex to znana chyba nam wszystkim emocja, a przyznanie się do tego przed sobą, to coś dzięki czemu łatwiej sobie z tym poradzić. Tak myślę. Może błędem było nie wybrać go na singiel.

Adi Nowak - PROSZĘ, WRÓĆ ;(

ADI BRAVO

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>