T.I. "Trap Muzik" (Klasyk Na Weekend)
W ciągu ostatnich 2-3 lat mainstreamową scenę za Oceanem na dobre zawojowało brzmienie określane mianem "trap". Wszyscy nawijają na "trapach", modzie tej nie oparł się już nawet Shawn Carter, poszukujący Świętego Graala. W tym roku również w Polsce słuchacze (i raperzy) zaczęli odmieniać słowo "trap" przez wszystkie przypadki, często nie znając jego korzeni i definicji...
W sierpniu 2003 roku do sklepów trafił drugi solowy album 22-letniego wówczas Clifforda Harrisa, szerzej znanego jako T.I. - "Trap Muzik". To właśnie pochodzący z Atlanty w stanie Georgia były nastoletni diler, a wówczas już mający na koncie debiutancki krążek "I'm Serious" MC rozpropagował ten termin na dobre, wyprowadzając go z Południa i przedstawiając na scenie ogólnokrajowej, a także tworząc fundamenty pod trzęsące dziś mainstreamem amerykańskim brzmienie...
W tamtym czasie słowem "trap" (po polsku "pułapka") określano potocznie miejsca, gdzie można było kupić narkotyki. Miejscówki te przeważnie zlokalizowane były w biednych, zaniedbanych dzielnicach m.in. właśnie takich miast jak ATL. Podgatunek rapu, który ochrzczono tym mianem traktował więc przede wszystkim o ciężkim codziennym życiu i hustlerce młodych chłopaków podobnych do Tipa, trudniących się dilerką i upatrujących w niej drogi do szybkiego, łatwego hajsu, a także sposobu na wyrwanie się z matni.
Tematykę tę poruszali wcześniej oczywiście również inni MC's, między innymi Pimp C i Bun B (prześledźcie sobie chociażby tekst pamiętnego "Pocket Full of Stones" z debiutu UGK) oraz Three 6 Mafia. To jednak za sprawą T.I.'a i debiutującego niedługo po nim Young Jeezy'ego pojęcie i brzmienie "trap music" zyskały na znaczeniu. Mocne, basowe stopy, szybkie cykacze, oszczędne syntezatory i teksty, przepełnione ulicznym bragga, hardkorowym klimatem i historiami, których nie powstydziłby się Tony Montana.
Paradoksalnie, brzmienie to pojawia się na "Trap Muzik" jedynie w kilku kawałkach - modelowymi przykładami są otwierający album numer tytułowy, singlowe "Rubber Band Man" czy wyprodukowane przez DJ'a Toompa "Be Easy", "24's" i "Look What I Got". Już na podstawie tych paru kawałków można jednak zrozumieć, o co chodzi i co oznacza widniejący na okładce pod ksywą T.I.'a napis.
Reszta płyty jest bardzo zróżnicowana - oprócz wolnych, południowych, bujających karkiem bangerów w stylu "Bezzle" z Eightballem, MJG i Bunem B dostajemy rozpływający się, lekki joint "Let's Get Away" spod ręki święcącego wtedy triumfy Jazze Pha (Jazze Phizzle Productizzle!) oraz szczery, gorzki, skierowany do zmarłego ojca rapera track "I Still Luv Ya". W kontekście całej płyty zdecydowanie wyróżniają się też wyprodukowane przez młodego Kanye Westa, oparte na soulowym samplu "Doin' My Job" i fenomenalne, łączące w świeży sposób sampling z użyciem talkboxa "Let Me Tell You Something".
"Trap Muzik" to płyta przełomowa dla kariery T.I.'a. Po raz pierwszy nazywającego się z uporem maniaka "Królem Południa" młodziaka zaczęto traktować poważniej, bo za ambitnymi, czy wręcz buńczucznymi deklaracjami poszły liczby. W kontekście słynnego powiedzenia Men lie, women lie, numbers don't zdobyta jeszcze w 2003 r. platyna potwierdzała szybko rosnący status i coraz mocniejszą pozycję rapera. Nie dziwne więc, że wielu fanów rapu z Południa USA postrzega tę płytę jako klasyk, a w dyskusjach na temat dyskografii T.I.'a niezmiennie przewija się ona w ścisłej czołówce, rywalizując o miano najlepszej płyty w dorobku rapera głównie z późniejszym o 3 lata "KING".
Pod spodem oficjalne klipy z "Trap Muzik" - "Rubber Band Man", "Be Easy", "Let's Get Away" i "24's", a także odsłuch całego albumu w 1 pliku youtube'owym.
Chief Keefa za max 2 lata nie będzie, tak jak Yung Joca, Gorilla Zoe, Rich Boya, D4L czy OJ Da Juicemana, a Tip zostanie więc niedługo nie powinni być już zestawiani :)