Kajman "Prototyp" - recenzja
Gdy na samym początku roku słyszałem od chłopaków ze Stepu masę peanów na temat trzeciego solo Kajmana przyznam, że traktowałem je z lekkim przymrużeniem oka. Sytuacja zmieniła się po singlach, bo zarówno "Moje 5 Minut" jak "Bad Boy" trafiły do mnie jak mało co w ostatnich miesiącach. A mając w pamięci wyborny i niesłusznie przegapiony Semtex wiedziałem, że kielecki aligator potrafi polecieć na grubo. W końcu do naszej redakcji trafił cały "Prototyp", i jak prezentuje się finalny efekt?
Naprawdę udanie. Wprawdzie całość nie trzyma aż takiego poziomu jak dwa pierwsze single (wtedy mielibyśmy bardzo mocnego kandydata do miana płyty roku), ale jest równo, konkretnie i stylowo. O tym, jak wyrobionym i charakterystycznym warsztatem dysponuje 32-letni raper dobrze wiemy - 18-letni kontakt z mikrofonem robi swoje i ciężko znaleźć u niego zarówno warsztatowe braki w kwestii flow, emisji głosu czy techniki nawijania, jak i zbyt nachalne inspiracje czy pakowanie się w schematy. Tutaj dobrał sobie bity o wiele lepsze niż na "K2" i wprawdzie nie aż tak potężne (poza wyjątkami) jak na Semtexie, ale idealnie dopasowane do stylu i warunków wokalnych. Brak tu rzewnych smyczków, oklepanych dre'owych pianinek czy "wąskich" podkładów z rażącymi brzmieniowymi brakami. Nic z tych rzeczy. Mamy soczyste, dopieszczone mainstreamowe bangery spod ręki Donatana, Davida Gutjara, Chmuroka czy 101 Decybeli























