Konkurencja - felieton
Kiedy polski Spinner jeszcze nawet nie był w planach, a Ślizg leżał w co drugim kiosku, rap nie był naszą pracą (nadal nią do końca nie jest), a mimo to ślęczeliśmy godzinami czytając piąty raz ten sam artykuł albo polowaliśmy na albumy, które śniły nam się po nocach. Nie wynikało to z faktu, że musieliśmy być na bieżąco, żeby utrzymać merytoryczny poziom Popkillera na dobrym poziomie, ani o to, że ta wiedza nam się "opłacała". Do dziś wydaje mi się, że nie ma możliwości robić tego, jeśli nie jest to twoją naturalną pasją. Kiedy po rozmowie kwalifikacyjnej dostałem pracę na pl.spinner.com, a potem zainteresowałem projektem Mateusza, zaczęło nam zależeć, żeby nasza robota zaczęła trafiać do jak największej ilości pasjonatów takich jak my, a tych zaczęło przybywać. Boom na rap był wcześniej, ale jego efekty nie przestały działać po tym jak klipy zniknęły z telewizji muzycznych - do dziś słuchaczy rapu przybywa w naszym kraju błyskawicznie, a ich ilość sprawia, że hip-hop stał się najsilniejszą gałęzią polskiego przemysłu muzycznego.
W tej branży wszystko przekłada się na odsłony i wejścia, które pozwalają rozwijać skrzydła, kłamałbym gdybym powiedział, że to nas nie obchodzi - przeciwnie. Nadal chcemy zwiększać zasięg. Pamiętam jednak jak się czułem w momencie, kiedy przestawał istnieć Ślizg, a potem MHH i bardzo cieszę się, że internet daje hip-hopowym głowom w Polsce możliwość dotarcia do różnorodnych informacji z taką łatwością.
Do napisania tego artykułu zainspirowali mnie nasi koledzy z portalu Kollabo.pl - Rafał napisał do mnie wiadomość z zapytaniem czy damy radę poinformować was o imponujących zmianach na ich stronie. Portal informacyjno-społecznościowy na którym raperzy, producenci, DJ'e, dziennikarze i artyści mogą nawiązywać współpracę i dzielić się swoją muzyką w skali naszej sceny... Zajebisty pomysł, świetna realizacja i dużo pracy włożonej w funkcjonowanie - a cel przecież ten sam! Mielibyśmy uznać to za konkurencję i podkładać sobie kłody pod nogi? Niby czemu? Przecież przeciętny czytelnik naszego portalu nie ogranicza się tylko do naszych wiadomości. Ci którzy chcą posłuchać luźnych, często niemuzycznych rozmów i zobaczyć jakimi ludźmi są ich idole wejdą na CGM, Ci którzy lubią dostawać nieoficjalne informacje i ploty, wejdą na Glamrap (czy tego chcecie czy nie), a ci którzy są bardziej wymagający i szukają muzyki ze Stanów będą śledzić tamtejsze portale i informować nas o tym co przegapiliśmy. To normalna sytuacja. Osobiście chciałbym, żeby branża hip-hopowa nie działa na zasadach spiętej konkurencji, a raczej działania dla wspólnego celu i uzupełniania się w tym co robimy. Pamiętacie mój ostatni felieton? Morałem było to, że nie damy rady sprawdzić wszystkiego i napisać o wszystkim, ale co stoi na przeszkodzie, żeby ktoś pokazał to za nas, a pełny obraz współczesnego hip-hopu można było łykać z wielu uzupełniających się portali?
Cieszy mnie działanie takich stron jak np. exformers, tak samo jak martwi mnie to, że istniejący od wielu lat i bardzo ceniony przeze mnie undergroundowy rawrap.net trochę zamarł. Oprócz tego, że kierujemy portalem muzycznym i musimy patrzeć na to od strony biznesowej, jesteśmy też pożeraczami muzyki i często sami korzystamy z tego co wnoszą do dyskusji dziennikarze "konkurencji". Zresztą czy to, że nie działamy przeciw komuś tylko z kimś przypadkiem za parę miesięcy nie okaże się symbiozą, która zadziała z korzyścią dla obu stron? Moim zdaniem tak. Korciło mnie, żeby napisać, że faktyczną konkurencją z którą moglibyśmy walczyć są Ci ludzie, którzy przyszli do rapu, kiedy zorientowali się, że można mieć z tego sos, ale czy naprawdę? Patrzę na T-Mobile Music, widzę tam czołowych rapowych dziennikarzy w kraju i jaram się poziomem tekstów, a to, że płaci im telekomunikacyjny gigant... W sumie zazdroszczę. Jeśli można robić swoje, a zapłaci za to firma, którą stać to grzech? W takim razie tkwiliśmy w grzechu przez lata pracy na Spinnerze, należącym przecież do America On-Line. To trochę analogiczna sytuacja jak z działaniami Nike Skateboards... Zatwardzialcy mówią "wspierajcie deskowe firmy, a nie korporacje" i ja to trochę rozumiem. Argumenty są takie: twój lokalny skateshop może być o 10% droższy, ale te 10% pozwoli zorganizować zawody, wesprzeć budowę skateparku i dołożyć trochę hajsu na sprzęt zdolnym chłopakom z rejonu. Rzecz w tym, że Nike choć z pewnością nie chodzi im o ideę tylko o zysk, to zatrudnili i finansują ludzi, którzy kochają deskorolkę i robią wszystko, żeby z korporacyjnych pieniędzy zrobić dla niej jak najwięcej. Czy to nie podobna sytuacja? Bardziej chodzi o to jak wykorzystuje się hajs czy o to skąd pochodzi?
Ostatnie miesiące na Popkillerze to czas w którym wzięliśmy się do roboty w znacznie większym zakresie niż wcześniej. To dopiero początek zmian, które są przed nami i staniemy na członku jak będzie trzeba, żeby owoc naszej pracy zaczął być naszą fuchą numer jeden - choć wielu z was tkwi w błędnym przekonaniu, że już trzepiemy na tym taki kwit, że niedługo będziemy robić wywiady z platyną na zębach. Chciałbym, żebyście mieli rację - z kwitem oczywiście, nie z platyną. "Konkurencja w naszej branży nie istnieje" napisał mi Rafał i ja się z tym zgadzam. Jeśli każdy skoncentruje się na swojej robocie i będzie np. pięć świetnie prosperujących portali z dobrymi materiałami na tym samym rynku... Spec od biznesu powiedziałby, że to dla nas niekorzystne. Rapowy zajawkowicz widzi to inaczej, tym bardziej, że rynek jest wielki i nadal się rozrasta. Starczy dla każdego, a nasza nawet niezależna od siebie praca może dać lepszy efekt niż podbieranie sobie odbiorców. My koncentrujemy się, żeby nasza strona była na tyle dobra, że użytkownik Kollabo, CGM, GlamRapu i czego tam jeszcze chcecie i tak wróci do nas po to, czego tam nie znajdzie. I odwrotnie.
PS: "Specjalista od muzyki", który ostatnio na portalu natemat.pl postanowił nas zaatakować również nie jest naszą konkurencją. Ale to już z innych względów.