Pokahontaz "Rekontakt" - recenzja
Odłóżmy na chwilę szum wokół Paktofoniki na bok. Podobnie zróbmy z – co tu dużo mówić – śmiesznym beefem Fokusa z Paluchem tudzież Dodą. Dlaczego? Zauważyłem, że zdecydowanie zbyt wiele osób patrzy na nowy album Pokahontaz przez pryzmat wyżej wymienionych rzeczy. Tak więc rozpocznę trywialnie: skupmy się na muzyce. Mamy przed sobą tylko „Rekontakt”. Zauważ...
Zauważ, że patrząc w tył, nie da się iść w przód
Zarówno Fo, jak i Rah nie robili specjalnej tajemnicy z tego, jak ma brzmieć ich najnowszy album. Już lata temu zapowiadali coś mocno przyprawionego elektroniką, ku uciesze Fokusa, który to przekonał kolegę z zespołu do położenia akcentu na takie brzmienie. Doskonale pamiętamy, że już „Receptura” była dużą innowacją na polskim rynku hip-hopowym. Mimo to możemy spokojnie stwierdzić, że po raz kolejny duet zerwał z wcześniejszymi dokonaniami poprzez przekroczenie wyznaczonej uprzednio granicy. DiNO, który niczym atlas przyjął na swoje barki niemal całą warstwę muzyczną albumu, zadbał o to, by całość się nie rozpadła. Wyczarował spójny (nie licząc "Pompuj, pompuj" oraz "Sory" od DonDe, które bardziej kojarzą się z "Podróżami po amplitudzie") kontekst, który następnie miał zostać wypełniony przez samych raperów. Szkoda tylko, że nie do końca potrafią podkreślić subtelności tych podkładów, przez co, nawet po kilku przesłuchaniach całości, można mieć problemy z rozróżnieniem poszczególnych numerów.
Zauważ, że znajdzie się ktoś od Ciebie lepszy
Może zaprezentuję niezbyt popularną opinię, ale wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej ten album poczuł Rahim. Jego zawodzące flow jest bardziej uniwersalne, na dodatek Rah często raczy nas różnego rodzaju upiększaczami, które urozmaicają jego zwrotki, co w pewnym stopniu rekompensuje braki liryczne. Fokus niestety położył wszystko na jedną kartę - gęste, cięte, szybkostrzelne flow, które wszyscy już zdążyliśmy polubić, ale od lat nie uległo zmianie. Co gorsza, bywają sytuacje, kiedy podczas nieco bardziej poruszających chwil, takich jak osobista zwrotka w „Jeszcze Raz”, tekst zostaje wyprany ze swojego ładunku emocji poprzez mechaniczną, bezduszną nawijkę. Zawsze podziwiałem chłopaków za to, że "jak na dinozaurów" (określenia tego używam z pełną sympatią) doskonale odnajdują się w epoce polodowcowej. Mogą zawstydzić niejednego kota, próbującego podbić scenę n-tą imitacją Smarkiego i Pezeta, który - nawiasem mówiąc - również się pojawił na wydawnictwie i ukradł chłopakom wspólny numer w taki sam sposób, jak to zrobił niegdyś Fokus w "Zimnejfuzji". Niefortunnie, wyżej wymienione zalety zdezaktualizowały się i nieco straciły na wartości, przykrywając się cienką kołderką kurzu. Fokus jest bardziej niż zwykle jednostajny, a jego przyspieszenia bywają niechlujne. Do tego Rahim technicznie wyraźnie odstaje od kompana, sięgając momentami po rymy, których nie podniósłby z podłogi nawet pierwszy lepszy forumowy raper. Zadyszka? Stagnacja?
Zauważ, że zawsze może być jeszcze gorzej
Bynajmniej. Fokus ma cholernie nierówną formę. Wszyscy pamiętamy potworka nazwanego szumnie "Alfą i Omegą". Nie wolno jednak zapominać o świetnych "Prewersjach", które - mimo pewnych potknięć - zaprezentowały nam Fokusa, którego nam brakowało od lat. Rahim również miewał lepsze i gorsze chwile w swojej karierze. Udane choć nierówne albumy są tego bardzo dobrym przykładem. Teraz jednak mamy do czynienia z regresem. Oczywiście nie sięga tak niebezpiecznych rejonów jak wspomniane już „AiO” lecz zestawiając „Stroboskopy” z „Powierzchniami Tnącymi”, wiele osób wskaże na ten drugi numer, pomimo całej jego infantylności, jako lepszy. To już nie te czasy, kiedy dobrym braggadacio było składanie rym do rymu „byle dalej do celu, uuuu”. Brakuje linijek zapadających w pamięć. Nie oszukujmy się, punchline'y to raczej domena raperów nieco młodszej generacji, ale mimo wszystko można by było oczekiwać więcej charyzmy. Rahim w „Pompuj, pompuj” i "Nie słuchaj" - pomimo mentorskiego zacięcia - pokazuje, że można. Niestety tych momentów jest zwyczajnie zbyt mało.
Pamiętaj, trzeba iść, patrząc twarzą w słońce
Szczęśliwie, nie będę miał wątpliwej przyjemności nazwania tej produkcji marną. Jest niezła, choć sama warstwa brzmieniowa aż prosi się o jakiś koncept. Udana „Róża wiatrów”, z której pochodzą śródtytuły w tej recenzji oraz „Kuszenie” (doskonały, choć prosty patent na używanie szeleszczących słów w refrenie) zwiastowały jakąś głębszą myśl czychającą w głębi materiału, ale ta zadomowiła się jedynie w pojedynczych utworach. Ponadto warto wspomnieć, że po tylu latach duet nadal się doskonale uzupełnia. Rahim jako osobnik nieco bardziej obiektywny, który lubi - czasami zbyt nachalnie - udzielać rad słuchaczom, oraz Fokus – indywidualność, subiektywność i strzępki myśli, które po ułożeniu w całość przypominają twarz Alszera.
Pamiętaj tylko jeden koniec będzie końcem
Wierzę, że to nie koniec. Daleko mi do krytykowania tego albumu. Fani jednak spodziewali się czegoś więcej. Ja spodziewałem się czegoś więcej. Kto wie, może nawet autorzy krążka spodziewali się czegoś więcej? Wiem, że obecnie w internecie panuje moda na negowanie wszystkiego co ma jakikolwiek związek z PFK, jednak ja – być może z przekory – czekam na kolejny album PKHZ, licząc, że z radością wstawię mu ocenę wyższą niż trzy z plusem, na które w moim odczuciu zasłużył "Rekontakt".
Strony