NLE Choppa "Top Shotta" - trapowy debiut roku?
NLE Choppa to powiew świeżości. 1 listopada skończy dopiero 18 lat, a już teraz swoją charyzmą i pewnością siebie udowadnia, że z każdym miesiącem, coraz mocniej zaznacza swoją obecność wśród prawdziwych tuzów tej branży. Urodzony i wychowany w południowo-wschodnim Memphis, w rejonach nie cieszących się dobrą sławą. Grając w kosza widział wszystko, co najgorsze, sam nieraz będąc w samym centrum tych wydarzeń. Wystarczy wspomnieć, że to pobyt w areszcie dla nieletnich sprawił, że jak sam mówi, otworzył oczy i postanowił brać muzykę na poważnie.
Dzięki uprzejmości Warner Music Poland, mieliśmy okazję sprawdzić jak zaprezentował się jeden z najgorętszych debiutantów tego roku i w przeddzień premiery jego pierwszego studyjnego albumu "Top Shotta", mamy dla was tekst, który wam nieco o tym krążku opowie.
1. Nowe Memphis
"Top Shotta" to nie Memphis, jakie możecie znać z dokonań Three 6 Mafii, mimo tego, że Choppa nie wyrzeka się korzeni i serwuje nam smaczki, dzięki którym od razu wiadomo, skąd pochodzi. Urodzony w 2002 roku raper to sprawna hybryda pomiędzy muzyką Yo Gottiego, czy Young Dolpha. Mimo tego, że większość raperów z miasta Elvisa nadal hołduje brzmieniu, które wykreowało się w ich mieście, nie brak przedstawicieli tak zwanego "Nowego Memphis". I NLE Choppa wydaje się być jednym z najjaśniejszych przedstawicieli tego nurtu.
2. Charyzma to jego drugie imię
Od samego początku swojej kariery udowadnia, że pełno w nim charyzmy i bezczelności. Bryson Potts jest bardzo świadomy swoich umiejętności i nie boi się z nich korzystać. Mimo nieco długiej formy (to aż 20 numerów), "Top Shotta" to potężna dawka energii, która nie pozwala nudzić się przy odsłuchu. Pełno tutaj bardzo dobrze zarapowanych partii z których na kilometr czuć melodyjność. Co ważne, mimo że śpiew często ratowany jest auto tunem, nie jest w żadnym stopniu odrzucający. Nie brzmi to karykaturalnie, jest przyjemny dla ucha i powinien przypaść do gustu nawet największym przeciwnikom tego efektu.
3. Sprawne skoki po stylach
"Shotta Flow" to singiel, który pozwolił wypłynąć Choppie na szerokie wody. Wielu, błędnie zresztą, sklasyfikowało rapera jako skupionego na tworzeniu muzyki przede wszystkim imprezowej. Na "Top Shotta" mamy do czynienia także z dużą ilością ulicznego real talku, jak i nieco poważniejszymi tematami poruszanymi w takich utworach, jak "Paranoid", "Molly", czy "Depression". Wszystkie te trzy numery brzmią dla mnie bardzo "juice wrldowo". W wieku 17 lat NLE Choppa udowadnia, że nie chce zamykać się w jednej szufladce.
4. Album solowy, nie składanka
Ogromnym przekleństwem wielu debiutanckich albumów jest przesadzona ilość gości. Historia pamięta o wielu solówkach, które tracklistą przypominały raczej kolejny album DJ'a Khaleda, niżeli faktyczny debiut nowej twarzy. Wytwórnie pompowały potężne pieniądze w gościnne zwrotki topowych graczy, przez co sam gospodarz nie miał okazji się wykazać. Tymczasem, na liczącym 20 utworów "Top Shotta" znajdziemy zaledwie 4 gościnne występy (faktycznie 3, bo udział Chief Keefa jest bardzo symboliczny), dzięki czemu sam NLE Choppa może spokojnie pokazać się z najlepszej strony, nie martwiąc się o to, że natłok gościnnych występów sprawi, że jego album odrzuci.
5. Nowa jakość?
Przyznam szczerze, że w wielu przypadkach, podchodzę do wielu newcomerów z ogromnym dystansem. Nie tak łatwo jest mnie zainteresować, większą przyjemność sprawia mi wracanie do starszych, wielokrotnie przesłuchanych przeze mnie albumów. Tymczasem "Top Shotta" stał się jednym z moich ulubionych albumów tego roku. NLE Choppa ma naprawdę spore umiejętności i wszelakie przesłanki ku temu, by nie zostać tutaj tylko na chwilę. Wszystko zależy teraz od niego, jak dalej pokieruje swoją karierą. Na ten moment wydaje się pewniakiem do sukcesu. Mimo ledwie 17 lat stworzył bardzo dojrzały i bezkompromisowy album. Przy odsłuchu na pewno nie będziecie się nudzić.