A$AP Ferg "Always Strive and Prosper" - recenzja
Do momentu wydania „Trap Lord” nie byłem entuzjastą osoby A$AP Ferga. Jakoś nie potrafiłem się zafascynować jego udziałem na kompilacji A$AP Mob, a przede wszystkim jego hitem „Work” . Jednak „Trap Lord” okazał się zaskakująco dobrym i klimatycznym albumem. Fergenstein wyszedł z cienia Rocky'ego i był dla wielu osób ciekawszą ofertą niż jego bardziej znany kolega po fachu. Sam należałem do grupy uznającej wyższość twórcy „Long.Live.A$AP” jednak pomimo tego czekałem dość mocno na drugi album A$AP Ferga. Czy było warto?
Cóż, to zależy. Wielu fanów zawiodło się na „Always Strive and Prosper”, ponieważ nie ma on tego mistycznego i dusznego klimatu „Trap Lorda”. Nowy krążek jest dużo bardziej "komercyjny" jeśli chodzi o brzmienie. Mamy tu nie tylko typowo trapowe brzmienia jak w singlowym „New Level”, choć też zdarzają się bardziej klasyczne podkłady jak choćby w „Psycho”. Są też bardzo radiowe "Strive", "Let you go" i "I Love you" z tragicznym refren wykonywanym przez Chrisa Browna. Jedynym numerem, który śmiało pasowałby do poprzednika jest „World is Mine” z gościnnym udziałem Big Seana. Jeżeli więc nie liczy się dla was to, aby Ferg nagrywał w nieskończoność kontynuacje "Lorda" to spodoba wam się ta płyta. Jest agresywnie i melodyjnie. To dzięki muzyce, krążek ten ma spory repeat value, gdyż pod pod względem tekstów - umówmy się - szału nie ma.
Lirycznie Ferg jest raczej słabym raperem. Szkoda, bo sposób w jaki rapuje i podśpiewuje, sprawia, że jego głos brzmi jak kolejny instrument, świetnie pasujący do podkładów, które znalazły się na płycie. Niestety nie potrafi go wykorzystać do wypełnienia bitów dobrymi tekstami. O ile nie przeszkadza to w bangerach pokroju „New Level”, o tyle „górnolotne” przemyślenia w „Beautiful People” brzmią raczej jak teksty Lil B z płyty „I'm Happy”. Szkoda, że odpoczynek od bangerów nie jest wykorzystany do podania historii pokroju tej z „Psycho”, która jako jedna z niewielu poza "Grandma", potrafi zainteresować słuchacza.
To jest dziwna płyta. Z jednej strony żal, że Ferg poszedł bardziej w popularne rzeczy, zamiast rozwinąć to co było na debiucie, przez co trochę stracił ze swojego wyjątkowego stylu. Z drugiej strony płyta mimo wszystko sprawia pozytywne wrażenie, o ile rozpatrujemy go w kategorii typowego przedstawiciela mainstreamowego rapu ze Stanów. Ja, pomimo swojego czepialstwa wracam z przyjemnośćią do "Always Strive and Prosper". Ode mnie 4- i liczę na to, że trzeci album Ferga będzie jeszcze lepszy.