R.I.P. Chuck Berry (1926-2017)

Fatalna wiadomość dotarła do nas wczoraj wieczorem. W wieku 90 lat zmarł "ojciec rock'n'rolla", jeden z architektów współczesnej muzyki popularnej - Chuck Berry.

Pochodzący z St. Louis artysta rozpoczął karierę na początku lat 50., zainspirowany muzyką Nat King Cole'a i jednego z innowatorów bluesa, T-Bone Walkera. Początkowo Chuck występował jako wokalista w trio Johnniego Johnsona, jednak w 1955 roku, za radą Muddy'ego Watersa, podpisał solowy kontrakt z wytwórnią Chess Records... Pierwszym singlem, który nagrał, był megahit "Maybellene" - jeden z pierwszych singli z gatunku rock'n'roll, cover pieśni country "Ida Red". Kolejne hity - takie jak "Rock and Roll Music", nieśmiertelny "Johnny B. Goode", "Roll Over Beethoven", "Thirty Days", "Brown Eyed Handsome Man", "My Ding-a-Ling" czy "Nadine" - wyniosły Berry'ego do statusu megagwiazdy. I choć przez problemy z prawem w późniejszych latach gwiazda Berry'ego przyblakła - jego znaczenie dla muzyki było i będzie nieocenione.

Polecam świetnie napisany tekst Marty Wróbel , dedykowany Królowi  - do przeczytania TUTAJ.

Ujmując rzecz najprościej - bez niego nie byłoby całej kultury rock'n'rolla."Jeśli nadać rock'n'rollowi inne imię - byłoby to Chuck Berry". Ten słynny cytat Johna Lennona to 100% racji - łącząc zagrywki z korzennego rhythm i bluesa i country z gitarową wirtuozerią, niesamowitym entuzjazmem i sceniczną charyzmą oraz zabawnymi tekstami o przyjemności młodego życia - Berry położył podwaliny nie tylko pod gatunek rock'n'rolla, lecz także rockowy lifestyle. Berry zainspirował - i bez wątpienia inspirować będzie - kolejne pokolenia muzyków. Elvis Presley, The Rolling Stones (podobno Keith Richards skumał się z Mickiem Jaggerem dlatego, iż ten drugi miał pod pachą winyl "Rockin' at the Hops" Berry'ego), The Beatles, Bob Dylan, Jimi Hendrix, ś.p. Prince, Nirvana, AC/DC, Bruce Springsteen, Santana, Elton John... To tylko niektórzy uczniowie/spadkobiercy Berry'ego.

Oczywiście, również raperzy i beatmakerzy różnych pokoleń oddawali hołd ojcu rock'n'rolla - na samplach z twórczości Berry 'ego rapował m.in. LL Cool J ("Go Cut Creator Go" z samplami z "Roll Over Beethoven" i "Johnny B. Goode"), kultowe frazy śpiewali Bliss n Eso ("Flying Through the City") czy Leaders of the New School ("My Ding-a-Ling"!)... W mediach społecznościowych Króla pożegnali m.in. Chuck D, Anderson .Paak, Vince Staples i ?uestlove ("Nie będziesz miał innych rockandrollowych bogów przed Chuckiem Berrym" - w punkt). Mos Def, który na kultowym "Black on Both Sides" oddał Chuckowi Berry'emu hołd w kawałku "Rock N Roll" - w 2008 roku miał okazję wcielić się w niego w filmie "Cadillac Records".

Nawet jego ruchy i gesty na scenie przeszły do legendy - to Chuck Berry spopularyzował słynny duck walk (bądź "the scoot") czy podskoki na jednej nodze z gitarą. Jednym z moich ulubionych hołdów dla scenicznych szaleństw Berry'ego jest końcówka pierwszej części "Powrotu do przyszłości", w której Marty McFly sieje spustoszenie na scenie, grając... "Johnny B. Goode", jakżeby inaczej! 

A jeśli ktoś jeszcze wątpi w znaczenie Chucka Berry'ego dla muzyki - wiedzcie, że jest on jednym z naszych kosmicznych ambasadorów. To nie żart - w 1977 roku NASA wystrzeliła w kosmos dwie sondy Voyager, zawierające złote płyty fonograficzne. Płyty "zaadresowane" są do jakiejkolwiek inteligentnej cywilizacji pozaziemskiej - zapisane na nich obrazy i dźwięki pozwolą jej zapoznać się z różnorodnością kultury gatunku ludzkiego... Jaki utwór wybrano na "symbol" rock'n'rolla? "Johnny B. Goode" Chucka Berry'ego. 

Odejście Berry'ego jest tym smutniejsze, że w tym roku ma się ukazać pierwszy od 38 lat (!) studyjny album muzyka, zatytułowany "Chuck". 

Rest in Peace, Mr. Berry. Żegnaj, Królu.