Premiera "Crack Belt Theater" od Planet Asia - czego możemy się spodziewać?

Od kiedy skończyłem słuchać ostatniego albumu, gdzie ten raper z Fresno grał pierwsze skrzypce, czyli "Chain Of Command", chciałem więcej.

Dlatego ucieszyła mnie wielce wieść o street LP "Crack Belt Theater", czyli albumie za psie pieniądze. Za jedyne 4 dolce dostajemy preludium do "Black Belt Theater". Brzmi jednak jak pełnokrwisty album. Sprawdźcie wycieki!

Brakuje takich zabiegów marketingowych w Polsce. Jeśli już coś takiego wychodzi, to po premierze albumu, a nie przed. Planet Asia jednak dba o swoich fanów, fanów tego mniej gangsterskiego rapu z Californii. Dlatego dostajemy świetny rap od doświadczonego gracza na podkładach od producentów prima sort.

Jednym z nich jest zaprzyjaźniony DJ Wich, autor uwielbianych przez Czechów nowoczesnych bitów, wyrabiający sobie obecnie renomę na zachodnim wybrzeżu USA (sprawdź The Untouchables). To on odpowiada za bit na przykład w kawałku "Be Careful". Słyszałem już sporo takich kawałków z okolic LA, ale nigdy mi się nie nudzą.



Planet Asia potrafi też nawinąć pod podkłady rodem z początku lat '90. Przeklasyczny, delikatnie bujający podkład wyszedł spod ręki Madliba. "Boiler Makers" przenosi nas trochę w czasie, co udowadnia wszechstronność PA.



Niełatwo jest rapować na jazzowych podkładach, jeśli nie nazywasz się Adam Ostrowski. Mimo to połowa składu Cali Agents cofa się do muzyki z czasów podstawówki i całkiem nieźle mu to wychodzi. Tylko po co nawija głupoty pod koniec, zamiast dać nam posłuchać tej pięknej trąbki?



Na koniec freestyle z kilkoma członkami Gold Chain Military. Wszechstronność stylów, czyli esencja stylu wolnego, to właśnie otrzymujemy w "Feng Shui". Od orientu po klasyczną Cali. Nie jestem fanem bitew i samego free, więc ocenę zostawiam wam.