Drake - If You Read This It's Too Late - recenzja

Forum - strona główna >> Zagraniczny hip-hop >> Zagraniczny hip-hop - nowości >> Drake - If You Read This It's Too Late - recenzja
dodano: 2015-02-20 15:47 przez: Radeem (odpowiedzi: 0)
Radeem
Postów: 11

Witam.

Zdaje sobie sprawę, że poniższa recenzja nie jest idealnie napisana, ale z drugiej strony, nigdy się nie dowiem co robię źle, jeśli nikt jej nie przeczyta, prawda? Nie jestem też do końca pewien, czy w ogóle mogę opublikować swój tekst na forum, ale jak mawia bohater mojej recenzji - yolo. :)

Drake - If You Read This It's Too Late.

Jeżeli czytasz tę recenzję, a wcześniej nie miałaś/łeś styczności z twórczością Drake'a, to jeszcze nie jest za późno, by to nadrobić. Wielce prawdopodobne jest to, że 2015 r. będzie właśnie należał do kanadyjskiego artysty. Skoro poprzedni, potrafił zdominować odrzutem z albumu ("0 to 100/The Catch Up"), który został nominowany do nagrody Grammy, to co będzie, gdy wyda dwa albumy jednego roku? Pewne jest to, że Drake nie da o sobie zapomnieć, a informacje na temat jego muzyki, co i rusz będą się przewijały na ekranach naszych komputerów.

Pierwsza tego typu informacja pojawiła się 13 lutego, kiedy na iTunes został wydany album, o bardzo oryginalnym tytule "If You're Reading This It's Too Late". Jest to swoisty pstryczek w nos Birdmana, właściciela wytwórni Cash Money, do której należy Drake, który w ostatnich tygodniach podpadł swoim podopiecznym, nie wypłacając należności zagwarantowanych w kontrakcie oraz wstrzymując premierę albumu Lil Wayne'a, The Carter V. Wydanie wcześniej zaplanowanego mixtape'u jako albumu, jest aktem solidarności Drake'a ze swoim mentorem, a także sprawnie przeprowadzoną kampanią promocyjną, która zwiastuje nadejście sztandarowego projektu Drizzy'ego, czyli longplaya pt. "Views From The 6".

Zatem, "You're Reading This It's Too Late", to tylko namiastka tego, co nadejdzie, miejmy nadzieję w przyszłym kwartale tego roku, dlatego nasze oczekiwania wobec tego albumu powinny być nieco mniejsze niż zazwyczaj. Sama struktura albumu oraz niska spójność tematyczna, wskazują na to, że mamy do czynienia ze zwykłą kompilacją odrzutów, które są zbyt słabe, by znalazły się na głównym albumie, ale też zbyt dobre, by można było nad nimi postawić krzyżyk.

Jedynymi elementami, które pozornie scalają album są wszechobecne szóstki w tytułach, jak i tekstach piosenek oraz oszałamiająca produkcja wieloletnich współpracowników Drake'a, czyli Noah "40" Shebib, czy Boi1da. Panowie, wraz z małą pomocą młodziutkiej Wondagurl i PARTYNEXTDOOR, wykonali gigantyczną robotę w znalezieniu niepowtarzalnego stylu, którego wypolerowaną wersję usłyszymy najprawdopodobniej na następnym albumie. Problem jednak tkwi w tym, że Drake momentami nie do końca wie co zrobić, by błyszczeć na tych dopieszczonych beatach, które zachwycają czystością brzmienia. Naprawdę, ukłony dla osób, które zajmowały się masteringiem. To dzięki nim sample w utworach takich jak: "Legend", "Energy", "No Tellin", "6 God", czy "You & The Six", pełnią rolę suflera, który po cichu podpowiada jak dany fragment zarapować lub zaśpiewać. Tym bardziej szkoda, że Drake momentami nie zwraca uwagi na te wskazówki i nagminnie rozciąga kolejne wersy, sprawiając, że słuchanie ich staje się bardzo niekomfortowe. Tego typu 'patenty' sprawdzają się wyłącznie jednorazowo, czego dowodem jest "Energy". Ten utwór, jak sama nazwa wskazuje, aż promieniuje energią, a Drake drapieżnie rozprawia się ze swoimi wrogami. W trochę spokojniejszym, lecz również zuchwałym "10 bands", raper ponownie udowadnia, że jego siłą jest umiejętność połączenia prostolinijności z pomysłowością, dzięki czemu jego teksty trafiają do szerokiego grona odbiorców.

Ciekawymi przerywnikami są "Preach" i "Wednesday Night Interlude", gdzie wcześniej wspomniany PARTYNEXTDOOR, przejmuje inicjatywę, zarówno nad produkcją, jak i wokalami. Jeżeli pierwszy utwór pozostawia wiele do życzenia (no może poza elektryzującym outro), to drugi, idealnie wypełnia rolę pomostu, pomiędzy pierwszą, a drugą częścią albumu.

Ostatnie utwory to przeplatanka wypełniaczy takich jak "Used To", "Now & Forever", "Company", które poza świetną produkcją, nie mają nic ciekawego do zaoferowania, z zadziornym "6 Man" (kapitalne flow Drake'a) oraz wzruszającym hołdem dla matki "You & The Six". Najlepszym utworem okazuje się być finalne "Jungle", które eksponuje to, co Drake potrafi robić najlepiej, czyli wabiące podśpiewywanie na minimalistycznych podkładach, z odrobiną RnB.

Mimo problemów z wytwórnią, rok 2015 rozpoczął się dla Drake'a znakomicie. 500 tyś sprzedanych płyt w pierwszym tygodniu i pobity rekord odtworzeń na Spotify, mówią same za siebie. Głęboko wierzę, że Kanadyjczyk podtrzyma tę dobrą passę, a na następnym albumie zniweluje dotychczasowe niedociągnięcia i dostarczy nam muzyki, chociażby tak dobrej jak na "Take Care".

Ocena: 6.7/10

Ulubione utwory: "Energy", "Know Yourself", "Wednesday Night Interlude", "6 Man", "You & The Six" i "Jungle"

Ulubione cytaty:

"These days, I'm letting God handle all things above me
The things I can't change are the reasons you love me"

"Running through the Six with my woes"