Patrząc na klasyki, szczególnie na lata 90-te, często kategoryzujemy, wskazując najlepszy region, miasto, miejsce, w którym wychodziła perła na perle. Spory udział ma w tym konflikt wybrzeży West vs. East, choć i South miał w dawnych latach sporo do zaoferowania.
Jaki region nazwalibyście niezawodnym, myśląc o rapowej klasyce? Dla mnie to bez wątpienia kalifornijskie Bay Area, czyli Oakland, Vallejo czy San Francisco. Biorąc dowolną płytę stamtąd na słuchawki mam pewność, że klimat pozamiata mnie doszczętnie :) Zarazem nazwałbym Bay też najbardziej niedocenianym regionem, bo jednak często pomija się je, mówiąc nawet o Kalifornii - a przecież dorobek takich osób jak Spice 1, Too $hort, E-40, Dru Down, C-Bo, Luniz, Rappin 4-Tay, Mac Dre czy Mistah FAB jest niezaprzeczalny.
Nie mam ulubionego regionu, słucham muzyki dopasowanej do nastroju, albo poprostu przesłuchuję co lepsze pozycje. Jeśli jednak miałbym wskazać to jedno z lepszych miejsc na mapie hip hopowej Ameryki to zdecydowanie byłby to Nowy Jork (Jay, Biggy chyba nie trzeba przedstawiać) . West Coast niezaprzeczalnie również na propsie