Murs to naprawdę przedziwna postać. Nie sposób go nie lubić. Wieczny banan na ryju, chodząca zajawka, przesympatyczny gość, fajny głos, imponujący dorobek i konsekwencja... To chyba te cechy sprawiły, że robił projekty ze Slugiem, Fashawnem czy 9th Wonderem, a na płyty dogrywali mu się Snoop Dogg czy Will.I.Am. Jednocześnie wybitnym raperem nawet w skali undergroundu nazwać go nie sposób. Jest dobry, czasami bardzo dobry, ale żeby się zachwycać nad jego tekstami czy flow? Nie sądzę.
Wspólny projekt z zespołem Mayday, niezwykle zdolnymi kocurami ze Strange Music, to kolejna propozycja z cyklu "Murs &". Połączenie dosyć intrygujące, historia też bardzo ładna - o tym jak to ludzie z różnych części USA połączeni zajawką postanowili sobie zrobić przygodę na kilka tygodni i nagrać płytę. Co z tego wynikło?