Elzhi "Bycie częścią dziedzictwa Slum Village to zaszczyt" - wywiad (Z Archiwum Popkillera #2)
Hip Hop Kemp 2013 zbliża się wielkimi krokami, poznaliśmy już dużą część line-upu. My za to wrócimy jeszcze na chwilę do tego, co działo się w Hradec Kralove rok temu i zaprezentujemy wam resztę wywiadów przeprowadzonych podczas festiwalu.
Jednym z artystów, z którymi udało nam się porozmawiać jest reprezentant Detroit, były członek Slum Village, aktywny na scenie od końca lat 90. "The syllable scientist" - Elzhi. MC opowiedział nam m.in. o koncepcie i wrażeniach po wypuszczeniu "Elmatic", dzisiejszej scenie rapowej Detroit, ulubionym koncept-tracku, który nagrał, a także wspomnieniach z czasów, kiedy był członkiem legendarnego Slum Village u boku ś.p. Baatina.
Niestety z przyczyn od nas niezależnych nie zdołaliśmy przeprowadzić videowywiadu, udało nam się jednak zarejestrować rozmowę w wersji audio. Sprawdzajcie więc przetłumaczony zapis wywiadu, a pod spodem nagranie audio w wersji oryginalnej.
Po pierwsze, gratuluję niesamowitego koncertu, cieszę się, że mogłem w nim uczestniczyć i czekam na kolejny Twój występ jeśli uda Ci się tu znów przyjechać.
O, stary… To dla mnie wiele znaczy, tak jak już mówiłem na scenie, to błogosławieństwo, że mogę tu być, biorąc pod uwagę skąd pochodzę. Jestem z Detroit w stanie Michigan, gdzie czeka na ciebie naprawdę wiele pułapek i ciężko się stamtąd wyrwać. Tak więc możliwość bycia tutaj, z ludźmi, którzy rzeczywiście chcą mnie zobaczyć, to zaszczyt. Dzięki.
Jasna sprawa. Przechodząc do części właściwej wywiadu… Twój ostatni solowy projekt "Elmatic" został przyjęty bardzo dobrze zarówno przez fanów, jak i recenzentów muzycznych, oraz odniósł wielki sukces. Czy masz wrażenie, że jest to punkt przełomowy w Twojej karierze?
Wiesz co, jak nagrywałem "Elmatic" to po prostu składałem hołd "Illmatic" Nasa. Celem był więc hołd, ale też zapoznanie młodych słuchaczy z tym klasykiem, którego mogli wcześniej nie słyszeć, albo tylko im się coś obiło o uszy. Rozpoczęło to małą debatę w Internecie, ale udało się dotrzeć do ludzi, przekazać to, co miałem do powiedzenia. Jeśli chodzi o punkt przełomowy, to zdecydowanie uważam, że właśnie dzięki ludziom, którzy teraz ze mną współpracują, oraz ekipie menedżerskiej JAE.B Group, udało się ten album wypromować na skalę większą niż cokolwiek, co wcześniej wypuściłem. Również dlatego, że nakręciliśmy więcej klipów, dotarliśmy do większej ilości prasy. Tak więc w pewnym sensie możesz powiedzieć, że to punkt przełomowy, ale zarazem chciałem po prostu nagrać coś klasycznego i oddającego szacunek klasykowi z krwi i kości, jakim jest "Illmatic".
Powszechnie wiadomo, że jesteś obecnie jednym z najbardziej lirycznych MC’s w grze. Kiedy zaczęła się Twoja miłość do złożonych kombinacji rymów i skomplikowanych tekstów? Czy interesowałeś się wcześniej też poezją?
O, stary… Tak, pamiętam jak siedziałem przy głośniku słuchając Nasa, Big Daddy Kane’a, Rakima, a po pewnym czasie po prostu sam zacząłem pisać teksty. Pamiętam spędzanie czasu z Proofem, św. Pamięci, jak siedzieliśmy przy telefonie, wspólnie rozkminiając schematy rymów, wzory. Czy też rozkminy z moim człowiekiem E-Philem, wymyślanie rymów, linijek, metafor, tytułów dla tych wzorów… Tak więc powiedziałbym, że zaczęło się jeszcze jak byłem młody a potem się rozwijało, teraz to już naturalne.
Rozumiem. Jak obecnie wygląda scena hip-hopowa w Detroit, czy jest raczej zjednoczona, jak jedna wielka rodzina, czy podzielona, z wieloma artystami walczącymi o przebicie się?
Wiesz, na pewno mamy wielu utalentowanych gości, którzy próbują się przebić, ale jeszcze do późnych lat 90. pełno było w Detroit miejsc typu "open-mic", była otwarta atmosfera. Obecnie wielu artystów po prostu siedzi w studio i nagrywa albumy . Nie ma już zbyt wielu miejscówek "open-mic" , każdy siedzi w studio i próbuje się wybić, tak to teraz wygląda.
Jak patrzysz z perspektywy czasu na bycie członkiem Slum Village i jakie jest Twoje ulubione wspomnienie z tego okresu?
Bycie członkiem Slum Village było błogosławieństwem, ponieważ słuchałem ich muzyki jeszcze zanim świat się o nich dowiedział. Słuchałem kawałków takich jak "Mountain Top", klasycznych numerów, o których ludzie teraz pewnie nawet nie słyszeli. Moje ulubione wspomnienie to bycie na scenie z Baatinem. Wiesz, jego energia, nigdy nie widziałem nikogo podobnego na scenie. Dlatego gdy gram koncert, staram się wnieść tę samą energię i godnie go reprezentować, tak samo jak św. Pamięci J. Dillę. Bycie częścią tego dziedzictwa Slum Village to zaszczyt.
W roku 2000 wypuściłeś "The Breakfast Club EP" z Dwele i Lacksem. Teraz, gdy zarówno Ty jak i Dwele odnosicie sukcesy jako solowi artyści, czy jest szansa, że usłyszymy kolejny projekt od Waszej dwójki?
Czas pokaże. Dwele jest teraz strasznie zajęty, zresztą ja też. Jestem w trasie od 13 lipca, wiesz o co chodzi.
Długi czas.
Tak, tak <śmiech>. I dalej kontynuuję. Wiesz, obaj wciąż czujemy, że nie odnieśliśmy jeszcze takiego sukcesu, do jakiego dążymy, więc dalej robimy swoje i pchamy to do przodu. Więc kto wie, czas pokaże…
Który kawałek z "Elmatic" pisałeś najdłużej i czemu?
Hmm, który kawałek pisałem najdłużej? Żaden tekst nie zajął mi tak naprawdę jakoś specjalnie dużo czasu, ale utworem, który powstawał najdłużej, było "Life’s a Bitch". Pierwotnie mieli tam się pojawić oprócz mnie Royce da 5'9", Danny Brown na refrenie oraz Dwele na przejściu. Ale jak mówiłem, Dwele był zalatany, Danny Brown – sam wiesz, ile on ma na głowie. Nie udało mi się ich ogarnąć, więc mój manager odezwał się do Stokley Williamsa z Mint Condition, i ten spisał się na medal. Tak więc stworzenie "Life’s a Bitch" zajęło mi najwięcej czasu.
W momencie, gdy wychodziło "The Preface", Twój solowy debiut, byłeś już praktycznie weteranem w tej rap grze. Jak ważna była ta płyta dla Twojej dalszej kariery i czy jesteś zadowolony z reakcji ludzi?
Zdecydowanie jestem zadowolony z reakcji ludzi. Całą tę płytę napisałem w ciągu trzech, czy trzech i pół tygodnia, więc fakt, że ludziom aż tak się spodobało, to było błogosławieństwo. Czuję, że wciąż mam miejsce na progres, wiele do poprawienia, oraz dużo więcej muzyki do nagrania. I zdecydowanie chcę odgrywać rolę w podtrzymywaniu pamięci o Slum Village.
Jaki jest Twój ulubiony koncept kawałek, który nagrałeś?
Oj nie wiem, ciężko wybrać. Bardzo lubię "D.E.M.O.N.S.". Lubię wiele, ale w "D.E.M.O.N.S." wziąłem słowo "demon" i rozbiłem je jako akronim na wiele słów. Nawinąłem tam:
"If I broke the word down in acronyms, while usin part logic
A demon could mean - destroyin every man off narcotics"
I dalej cała zwrotka opiera się na tym patencie. Myślałem, że to całkiem świeży pomysł, zostało to też dobrze przyjęte przez ludzi, więc zdecydowanie to jeden z moich ulubionych numerów.
Powoli zbliżamy się do końca wywiadu, czy chciałbyś dodać coś dla swoich fanów w Polsce?
Chciałbym podziękować każdemu, kto słucha mojej muzyki. Ludzie, którzy słuchają mojej muzyki i podbijają do mnie po koncertach, są prawdziwi, bardzo dobrze mi się z nimi gada, i uwielbiam to, jak potrafią się odnieść do tego, przez co przechodzę, o czym piszę i przekazuję w muzyce. Naprawdę to doceniam i będę dalej "nieść tę pochodnię". Szykujcie się na nowy album, już wkrótce. Chcę tylko wyjaśnić, nie nazywa się "The Weatherman", wielu ludzi tak myślało, ale nie. Album ujrzy światło dzienne już niedługo, jeszcze wcześniej dostaniecie ode mnie mixtape.
W tym roku?
Mixtape ukaże się w tym roku, album pewnie wyjdzie na początku następnego roku. Także spodziewajcie się dużej ilości dobrej muzyki, i wiedzcie, że zrobię, co do mnie należy. Słowo.
Wielkie dzięki, dzięki za wywiad.
Dzięki również, doceniam to.
Fotografia u góry: Wojtek Koziara
@W - Miałem więcej pytań ale niestety kazali nam się streszczać i nie mogłem wszystkich zadać... Dali nam 7 minut na wywiad bo po nas wbijała kolejna ekipa dziennikarska ;) Co do płyty to sam niestety nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że ukaże się w tym roku:) Pozdr