Marzenia wielu osób o ujrzeniu na żywo, na koncercie w Polsce, Public Enemy spełnią się już dzisiaj. Nie będę ukrywał - jest, a w zasadzie było to jedno z moich największych "pragnień" koncertowych w ogóle.
No ale skoro z przyczyn niezależnych ode mnie, nie mogę znaleźć się na tej imprezie, pozostaje mi sobie coś odświeżyć z dyskografii tego genialnego nowojorskiego składu.
Teoretycznie wybór nie powinien być trudny: albo "It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back", albo mój ulubiony "Fear of a Black Planet". W obiegu pozostają jeszcze dwa wielkie krążki: debiut "Yo! Bum Rush the Show" i czwarty longplay "Apocalypse 91... The Enemy Strikes Black". Co wybrałem? Wszystkie cztery. Który opiszę? Ten najważniejszy - "It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back" - drugi długogrający krążek Chucka D i spółki.
Debiut był tylko zapowiedzią wielkiego trzęsienia ziemi, które miało nastąpić w 1988 roku. Rap zaczynał zmieniać swoje oblicze, a jednym z głównych piewców tych zmian byli właśnie Public Enemy. Nazywani "CNN Czarnej Ameryki" artyści nagrali płytę, która na zawsze zmieniła bieg całej muzyki i stała się wyznacznikiem dosłownie wszystkiego co najlepsze.
Produkcja w całości należy do Bomb Squadu i jest doskonałym przykładem tego, jak się powinno kleić sample, tworzyć absolutnie najlepsze bębny w hip-hopie oraz skreczować. Od ponad 20 lat, "It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back" pokazuje drogę, jaką powinni podążać inni producenci, biorący się za tworzenie podkładów. Problem jest tylko taki, że nie można dawać pojedynczych przykładów. Trzeba przytoczyć całą tracklistę, bez wyjątków.
Tak jak muzyka, sama w sobie jest doskonała, tak jej idealnym dopełnieniem są Chuck D i jego "pomagier" - Flavor Flav. Teksty jakich wcześniej nie było (przynajmniej tak dosadnych, i w takiej ilości), piekielnie mocny głos Chucka oraz jego fantastyczne uzupełnienie w postaci szalonego Flavy. Rasizm w muzyce? Tak. Aż tak mocnego uderzenia nie było nigdy wcześniej. Później też ze świecą szukać, chyba że na... "Fear of a Black Planet". Bo przecież nurt gangsta pomijam.
Opisywanie takich płyt nie ma najmniejszego sensu. Każdy fan muzyki musi znać "It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back". Nie fan rapu czy też szeroko pojętej czarnej muzyki. Fan muzyki w ogóle. Obcujemy z dziełem ponadczasowym, arcyważnym dla całego przemysłu muzycznego itd. Płyta wielka, dla sporej odsetki osób największa w historii rapu. I pomyśleć tylko, że takie "Trill OG" Buna B, także otrzymało 5 majków w The Source... Takich rzeczy się już nie robi, więc po co porównywać dzisiejszą kondycję hip-hopu z tamtymi czasami? Pff...