Kendrick Lamar "To Pimp A Butterfly" - album usunięty z Itunes!
Sporo zamieszania wokół dzisiejszej nieplanowanej premiery "To Pimp A Butterfly" Kendricka Lamara. Album wbrew zapowiedziom nie pojawił się 23 marca a 8 dni wcześniej i to nie poprzez torrenty czy warezy a wrzut przez wytwórnię na Itunes i Spotify. Ostro zareagował na to szef TDE, Anthony "Top Dawg" Tiffith pisząc na Twitterze: "Chciałbym osobiście podziękować Interscope za spieprzenie daty naszej premiery. Ktoś za to zapłaci!". Kendrick był spokojniejszy, skomentował ów wpis krótkim "Spokojnie. Wszystko jest dobrze".
W ciągu dzisiejszego dnia album wspiął się na szczyty notowań Itunes, po czym... został z niego usunięty. Tym razem to Top Dawg stanął po drugiej stronie.
"Pracujemy nad przywróceniem krążka na Itunes" - napisał. Jak więc widać o tyle o ile rozzłościła go przedwczesna premiera, tak zdaje sobie sprawę, że zdjęcie płyty, gdy machina ruszyła to jeszcze gorsza decyzja. Pozostaje czekać jak rozwiąże się cała sytuacja, bo na razie wygląda to na spory chaos.
[Edit: Płyta wróciła na Itunes]
Na Preorder.pl, ale piszą w opisie płyty, że wysyłka dopiero od 27 Marca :d
Nie mogę nigdzie indziej znaleźć - jak na razie, gdzie dostępna byłaby ta płyta :/
Też za nim nie przepadam, ale przyznaje, że skillsy ma.
W Stanach inaczej się postrzega rap/hip-hop w ogóle, teraz jest to mniej wyjątkowe niż w latach 90-tych, gdzie ludzie ustawiali się w kolejkach po kasety czy pierwsze CD swoich ulubieńców. Dzisiaj wystarczy kupić na iTunes dany utwór lub całą płytę i myślę, że rap pod tym względem został zinstrumentalizowany do granic. Żadnego wysiłku, nie ma w tym zajawy, rap jest teraz w większości w necie, jest taki przesyt, że to czasami jest męczące. Teraz każdy się bije o cyfry, ile sprzeda, ile będzie wyświetleń na YouTube, Facebook czy innych syfach, który będzie w rankingu Billboard itp. Kiedyś wystarczyła zajawka i practice practcice, practice! A liczby przychodziły z czasem. Dzisiaj o tym, kto jest ,,królem'' decydują cyfry. I to zabija trochę to zajawkę, gdy wszystko się robi dla hajsu. Kendricka to nie dotyczy, bo ma sobie dużo pokory, w Drake'u tego nie widzę. I to jest ta diametralna różnica.
Chciałbym mieć tą płytę Kendricka na wosku... marzenie ;D
Mogłoby to już dotrzeć do polskich sklepów, ale trzeba poczekać.
Ciekawe czy ta płyta pokryje się diamentem...
Ostatni edytowany komentarz - nie słuchałem jeszcze, ale... ciekaw jestem tych produkcji - pewnie w którejś maczał palce Dre :D
Spam zrobiłem przez przypadek, strona się zawiesiła :P
Musiałem edytować 1 komentarz i w rezultacie podzieliłem kwestie.