Pokahontaz "Receptura" (Klasyk Na Weekend)
Na sklepowych półkach leżą jeszcze ciepłe egzemplarze najnowszej płyty Pokahontaz. Ja osobiście jeszcze nie miałem okazji się z nią zapoznać, ale to dobra okazja by sobie przypomnieć, najlepszy moim zdaniem, album grupy. Mowa o debiutanckiej "Recepturze", która nie tylko się nie zestarzała, ale wręcz nabrała wartości i w roku 2014 jest świeższa niż wiele obecnych premier hip-hopowych.
Pamiętam jak wielkim wyzwaniem dla Rahima, Fokusa i DJ-a Bambusa było nagranie takiej płyty. Po rozpadzie Paktofoniki panowie nie chcieli stać w miejscu, nagrali więc płytę ostentacyjnie wręcz nowoczesną, przepełnioną elektronicznymi brzmieniami, gdzie nacisk położono na techniczne wersy. W roku 2005 taki krok mógł być dla twórców niebezpieczny, niemniej duże doświadczenie i fantastyczny zmysł artystyczny wszystkich panów sprawiły, że mamy do czynienia z produkcją, do której warto regularnie wracać.
Brzmienie, które ukształtowało "Recepturę" jest obecnie ciepło przyjmowaną normą, wtedy jednak było czymś szokującym dla dość zamkniętych na nowości słuchaczy rapu. Na płycie nie uświadczymy klasycznych sampli, całość ugina się za to od dziwacznych, komputerowych syntezatorów (ach, te czasy kiedy podkłady DJ-a 600 V robiły autentyczne wrażenie). Już samo intro nie pozostawia złudzeń. Dźwięk wkładania kasety do odtwarzacza, znany z pierwszej, klasycznej płyty PFK, ustąpił miejsca świszczącym odgłosom uruchamianego komputera. Zwiastun nowoczesności jest nad wyraz trafny, gdyż już początkowe numery pokazują, że krok w przyszłość był nieunikniony; to prawdziwy "Wstrząs dla mas".
"Poszła w ruch mysz, poszła klawiatura. Poszła znów wzwyż temperatura. Klaszcz! Ze słów słowna mikstura. Poznasz już dziś to... RECEPTURA"
Receptura, trzeba dodać, nad wyraz udana. To, co niegdyś wydawało się zachwianiem rozsądnych proporcji, dziś wydaje się rzeczą nie tylko zjadliwą, ale zarazem smaczną.
Również sposób rapowania jest wręcz futurystyczny. Zacinające się flow, mocne akcentowanie i przeciąganie sylab - to wszystko przywodzi na myśl coś elektronicznego. Rahim i Fokus sprawiają wrażenie doskonałych, rapujących automatów, które na tym albumie osiągnęły apogeum swoich technicznych umiejętności. Gęste, wielokrotne rymy i nagromadzenie zbitek podobnie brzmiących słów robią wrażenie nawet dzisiaj. I chociaż czasami kończy się to nadmiernym skomplikowaniem warstwy lirycznej ("Chorągievvki i vviatr"), to w większości przypadków nie jest to większym problemem.
To właśnie na "Recepturze" Rahim w pełni rozwinął swoje skrzydła i pokazał, że nie stoi w cieniu Fokusa, lecz jest dla niego równorzędnym kompanem. Okazuje się, że również Fokus wspiął się wtedy na wyżyny swoich umiejętności; do tego poziomu udało mu się wrócić jedynie na bardzo dobrej solówce "Prewersje". Jego zwrotka w "Do amnezji" po dziś dzień jest jednym z najjaśniejszych punktów jego kariery. Idealnie skrojona, bardzo dobrze pokazująca jego "skurwysyński" image. A przy tym wszystkim nie da się mu odmówić poczucia humoru i charyzmy, które sprawiają, że niemal każdy jego wers zapada nam głęboko w pamięć. Doskonałe uzupełnianie się raperów słychać w zabawnym (choć gorzkim w przekazie) utworze "Rap (biznes) zone", który w świetle ostatnich wydarzeń z Fonografiką, udowadnia, że jest wciąż aktualny.
Sporą kontrowersją było wówczas wykorzystanie wokalu Magika w utworze "Przez duże 'S'". Kontrowersją, która na szczęście szybko ucichła, pozostał tylko fantastyczny, emocjonalny numer, jeden z najlepszych w karierze zespołu. Wielkim odkryciem tej płyty był Miuosh, który pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie w singlowym "Za szybcy się wściekli". Swoją drogą, tamtejszy refren, wykonany przez Cichego, jest moim zdaniem jednym z najciekawiej zrealizowanych w historii polskiego rapu. Nie wolno także zapomnieć o Śliwce Tuitam, którego melodyjny, zachrypnięty głos dodał sporo kolorytu tej, momentami być może nieco przyciężkiej, całości.
Jeżeli, tak jak ja, jeszcze nie położyliście łap na najnowszym projekcie Smoka i Raha, przypomnijcie sobie ten krążek. W ten sposób, niezależnie od tego czy "Reversal" spełni pokładane w nim nadzieje czy nie, będziecie mieli pewność, że jest do czego wracać.
Reedycję albumu można wciąż nabyć tutaj
Nigdy nie rozumiałem statusu legendy Paktofoniki. Jak dla mnie Kinematografia to bardzo dobra płyta, ale do statusu legendy jej wg mnie brakuje. Przez taki image krzywo patrzyłem na Rahima i Fokusa, mimo, że doceniałem ich wkład w piosenkach PFK. Przez Recepturę bardzo ich polubiłem. Świetna płyta, którą z przyjemnością odpalam sobie co jakiś czas. Nie starzeje się, a wręcz co raz bardziej jest na czasie. Z Rekontraktem tak nie mam, może panowie znowu wyprzedzili swój czas?
Receptura odświeżona i z nadziejami biorę się za Reversal.