Pelson "186 dni EP" - recenzja
Pelson jest artystą tak zasłużonym dla polskiej sceny rapowej, że na każdą gościnną szesnastkę czy zapowiedziany projekt (prace nad kolejnym albumem Molesty trwają!), czekam z wielką niecierpliwością. Fakt, że połączył sił z Tortem, wypuszczając dwie epki, najpierw dwa lata temu "3854 i 3 kroki" i teraz "186 dni", napawał mnie niemałą radością. Bo z jednej strony uważam, że Tort aka Milion Marek ucho i talent do klimatycznych, lekkich i przyjemnych podkładów ma niewyobrażalnie duże, póki co jeszcze niezbyt współmierny do fejmu (atuty Tortowych podkładów słuchacze mogą sprawdzać chociażby na "MAUi WOWiE EP" z Rasem, czy świetnej pod muzycznym kątem produkcji numeru "SurVivat" z albumu Diseta "HD2:ViP" - w końcu jest wykształconym muzykiem), a z drugiej - naturalny luz w głosie Pelsona i lekkość nawijki sprawia, że jego miejskich opowieści i obserwacji po prostu chce się słuchać. "186 dni EP" jest po pierwsze naturalną kontynuacją wydawnictwa sprzed dwóch lat (numerowanie tracków zaczyna się od 9), a po drugie i najważniejsze?
Najważniejsze jest to, że "186 dni EP" jest moim zdaniem lepszym materiałem niż "3854 i 3 kroki EP". Przynajmniej dwa powody składają się na tę opinię. Pierwsza z nich dotyczy produkcji Torta, które są świetną przekrojówką różnych stylów i brzmią lepiej, niż na materiale sprzed dwóch lat (co oczywiście nie oznacza, że "3854 i 3 kroki EP" pod kątem muzycznym było słabe, po prostu słychać wyrażny progres). Z jednej strony otwierający materiał singlowy numer "Wagary" zaskakuje newschoolowym brzmieniem, na którym wbrew głosom hejterów Pelson odnalazł się przyzwoicie (wykorzystany efekt wokalny jest naprawdę dobry), by na "Jak Nigdy Wcześniej" zaprezentować charakterystyczny styl, który lubię najbardziej - świetny sampel, lekko brzmiące bębny i letni, luźny klimat. Wyważona różnorodność brzmieniowa - tak trzema słowami można określić muzyczną stronę "186 dni EP". Ponadto jestem prawie pewny, że w numerze pt. "Ostatnio" z gościnnym udziałem chłopaków z Molesty, Tort sam zagrał motyw przewodni numeru (tak wywnioskowałem z dźwięków płynących z głośników), co tylko podkreśla jego producencki kunszt. Podsumowując, Milion Marek na bicie, to jest życie.
Pelson to uznana marka. Dla jednych leniwy noskill, dla drugich gość, którego słucha się z ciekawością co za chwilę zostanie nawinięte. Osobiście zaliczam się do drugiej grupy odbiorców, bo cenię sobie dystans i luz, bez silenia się na tani populizm. Tomek spełnia moje liryczne wymagania w zupełności, zabierając najpierw na "Wagary", przewijając opowieści o życiowej odwadze, kończąc kawałkiem o niczym w "Porwanych Myślach". I nie razi brak autotune'a, nie razi brak turbo-przyśpieszeń, nie razi brak zmienności flow. Liczy się to, że takich graczy słucha się z przyjemnością, idąc ulicą w słoneczny dzień, jadąc autobusem, czy też pociągiem. Słychać, że inspiracją do kolejnych tracków jest szeroko pojęta aglomeracja miejskich arterii. Nie można zapomnieć o gościach, którymi są dobrzy znajomi Pelsona - Włodi, Vienio, Eldo i Diox. Nie zdziwicie się, jak stwierdzę, iż Włodi kolokwialnie zjadł numer "Ostatnio"? No właśnie, ale zaskoczyć Was może za to, Drodzy Czytelnicy fakt, że naprawdę elegancko poleciał w kawałku "Czuję to dziś" Diox. Vienio i Eldoka w swoim rozpoznawalnym i dobrze znanym stylu także wpasowali się w tracki, pozostawiając na bicie dobre wrażenie.
Kolejny materiał na lato, który może nie sprawdzi się na domówkach, grillach czy posiadówkach przy spliffie i złocistym trunku, ale tak jak "Chi" Eldoki wpasuje się w miejski klimat w sposób idealny, dając chwilę wytchnienia w skwarze miasta. "186 dni EP" idealnie dopełnia to, co zostało zapoczątkowane na "3854 i 3 krokach EP". Nie powiela treści w wersach, przy czym jest progresem w każdym elemencie rapowego rzemiosła. Pelson, zrobiłeś to zuchu. Osobiście mocno zaskoczyłeś najnowszą EPką. I teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać teraz na krążek Moleściaków, ale najpierw wiadomo - "Wszystko z dymem" Włodka. Ocena? Szkolna czwórka z plusem i znak letniej jakości.