50 Cent - najbardziej konfliktowy raper w grze
Kiedy twoje dwa pierwsze albumy sprzedają się łącznie w ponad 20 milionach egzemplarzy, pod skrzydła biorą cię dwie niekwestionowane legendy rapu, pochodzisz z Queens i masz pokaźną kryminalną przeszłość to możesz poczuć trochę luzu i generalnie żyć w przekonaniu, że mało kto ci podskoczy. 50 Cent tak żył. Przekonany o swojej wybitności był gotów odeprzeć każdy atak i również samemu go wystosować. Szczyt swojej kariery zaliczył w czasach, gdy beefy nie ograniczały się do potyczek słownych na portalach społecznościowych, a do ton dissów i ulicznych starć. A że Cent to raper o ciętym języku, którego wielka kariera rozwinęła się w oszałamiającym tempie, miał więc wrogów bardzo dużo...
Lista konfliktów 50'ego jest wyjątkowo długa. Streszczanie każdego z nich zajęłoby naprawdę sporo miejsca, bo już sama ilość ksywek jest okazała. Dostawało się wszystkim - od legend po mało znanych graczy - raper z Queens nie oszczędzał nikogo kto miał czelność się mu przeciwstawić; Ja Rule, Jadakiss, Nas, Rick Ross, Diddy, Cam'ron, French Montana, Lil Wayne, Chamillionaire, Young Buck no i oczywiście Game. To jeszcze nie cała grupa, a już trochę znaczących pseudonimów można tutaj znaleźć...
Najciekawszym oraz najbardziej płodnym pod względem wydanych dissów był beef 50'ego i jego podopiecznego Game'a. Bardziej aktywną stroną był raper z Los Angeles, który wydawał nawet całe mixtape'y atakujące G-Unit, ale oczywiście Jackson nie był mu dłużny. Cały spór pomiędzy dwoma zadziornymi raperami zaczął się, gdy Game odmówił poparcia Centa właśnie w innych jego beefach z Nasem, Ja Rulem i Fat Joe. Wszystko działo się tuż po tym, gdy wydane zostało "The Documentary", którego ogromny sukces był niewątpliwie w dużej mierze zasługą lidera G-Unit. Po kilku latach nieustających ataków z obydwu obozów wszystko ucichło. Game w jednym z wywiadów poproszony o ocenę konfliktu Centa z Rickiem Rossem przyznał, że to 50 wygrywa sprawę. Tutaj właśnie przechodzimy do najbardziej aktualnego beefu pomiędzy raperem z Nowego Jorku, a raperem z Miami, czyli bossem MMG. Tym razem prowodyrem był Ross, który stwierdził, że "50 Cent krzywo na niego spojrzał", podczas gali BET. Dwaj raperzy naprawdę na poważnie przyjęli walkę o władzę w hip-hopie. Zwycięzca jest jeden i chyba każdy to obiektywnie przyzna. Kwestia "Officer Ricky", videowywiad 50'ego z matką dzieci Rossa, pobicie oraz zrabowanie z łańcucha członka MMG Gunplaya - nie ubliżając nikomu, ale 50 pokazał Rossowi, gdzie jego miejsce.
Na próżno szukać w rap grze kogoś, kto tak jak Cent potrafiłby celnie punktować swoich przeciwników i atakować każdego, kogo tak naprawdę chciał. Często było to granie pod publiczkę, żeby zrobić szum przed wydaniem nowego albumu, ale też i z szczerej chęci poustawiania niektórych za bardzo wychylających się przed szereg pionków. Przez pewien czas schedę po Curtisie przejął jego były podopieczny, czyli Game, który potrafił wypuścić diss nawet na Jay'a Z, jednak i on - tak samo jak 50 - uspokoił się i po prostu odpuścił sobie wikłanie się w kolejne konflikty.
Teraz, tuż przed wydaniem "Animal Ambition", Curtis wydaje się powracać do swojego dawnego zabiegu promocyjnego. Komentuje wszystko i wszystkich, naśmiewa się z Rossa, wdaje się w publiczne sprzeczki z Stevem Stoutem. Fakt jest taki - Curtis Jackson nie boi się nikogo.
Strony