50 Cent "How to rob" (Ot tak #155)
Wszyscy słuchacze rapu, nawet ci, którzy nie do końca śledzą amerykańską scenę hip-hopową znają klasyczne już "Get Rich or Die Tryin'" oraz równie hitowe "The Massacre". Większość również uważa, że to Eminem odkrył talent Curtisa Jacksona, co jest prawdą tylko po części. Marshall Mathers oczywiście w niebywałym stopniu przyczynił się do stworzenia kariery tego rapera, niemniej niewielu wie, że miał on już wydać płytę w roku 2000, przed słynną strzelaniną wskutek której Fifty przechodził długą rehabilitację, a jego głos uległ znacznej zmianie (uszkodzenie żuchwy w wyniku postrzału w głowę). Ze względu na tę kontrowersję, nagrany album zatytułowany "Power of the Dollar" nigdy nie ukazał się nakładem Columbia Records, a kariera Curtisa stanęła pod znakiem zapytania. Od czego jednak jest internet? Materiał został zbootlegowany, a słuchacze dziś mogą się nim w pełni cieszyć. To właśnie stamtąd pochodzi fantastyczny numer "How to rob", który narobił sporo zamieszania i skupił na Fiftym oczy i uszy całej branży.
"How To Rob" bez wątpienia może zaskoczyć słuchaczy, kojarzących Centa przede wszystkim z jego legalnych wydawnictw. Jego głos jest tutaj gładszy, dykcja lepsza, a flow bardziej żywe. Jednak imponuje również głód mikrofonu Curtisa. Utwór ten, jak wskazuje tytuł, to prawdziwy napad na przemysł muzyczny. Pokaz bezczelnego bragga, name droppingu oraz olbrzymiej pewności siebie, bo "dostaje się" tu naprawdę masie uznanych postaci. Sława, pieniądze, kobiety i szacunek to potężne pobudki, tym samym słuchacz mimowolnie trzyma kciuki za tego wyszczekanego chłopaka z ulicy oraz za jego zamiar przejęcia sceny:
I had Busta and the whole Flipmode on the floor/
He asked me if I had enuff I told him "Gimme Some More"
"How To Rob" to moim zdaniem wejście z buta, które tylko przypadkiem nie wyważyło drzwi do świata wielkiej muzycznej kariery i z miejsca nie podbiło list przebojów, gdyż hitowy potencjał jest widoczny tutaj aż nadto. To również dowód na to, że Fifciak to przede wszystkim cholernie utalentowany raper, który zna się na swoim fachu.
Polecam ten kawałek w szczególności osobom, które zarzucają Fifty'emu, że istnieje w świadomości słuchaczy wyłącznie za sprawą iście filmowej biografii oraz pomocy Shady Records. Jestem przekonany, że nawet bez tego wszyscy byśmy o Cenciaku, prędzej czy później, usłyszeli.