VNM "ProPejn" - przedpremierowa recenzja
Można powiedzieć, że "ProPejn" był w pewnym sensie sprawdzianem dla VNM-a. Jak sam nawijał w pierwszym oficjalnym singlu z albumu - po osiągnięciu najważniejszego celu, gdy po "E:DKT" zaczął żyć tylko z rapu, złapał go kryzys, twórcza niemoc i brak motywacji oraz dalszych wyzwań. Podczas gdy ubiegłoroczny materiał to polska płyta z 2012 do której wracam najczęściej i którą znam na pamięć, to dwa pierwsze street-single ("Hajs Się Zgadza" i "Szempejn Papyn") mnie rozczarowały. Jednak samo "Obiecaj Mi", mówiące właśnie o życiowo-twórczym kryzysie i letargu, rozłożyło na łopatki emocjami i klimatem. Jak prezentuje się całość - to rapowa zadyszka czy wyjście na prostą i kandydat do czołówki roku?
Moim zdaniem zdecydowanie to drugie. Jeśli chodzi o skille to z płyty na płytę słyszę progres, eliminowanie słabszych punktów i stopniowe umacnianie swojej pozycji - na ten moment nie mam wątpliwości, że V jest w ścisłym topie polskiej sceny a zarazem na pewno w moim obecnym top 3 ulubionych rodzimych MC. Przyznam szczerze, że wspominając podziemne czasy bym się tego nie spodziewał, jednak wytrwałość, samozaparcie i konsekwentna praca nad warsztatem przyniosły efekty słyszalne na pierwszy rzut ucha. Ogromna charyzma (która od zawsze była największym plusem członka 834), wyszlifowana w pełni własna i niepodrabialna stylówka, coraz lepsza kontrola nad wokalem, wygimnastykowane flow potrafiące przyspieszyć, złamać tempo i akcenty, odnaleźć się na każdym bicie i ugryźć go, tak by zaskoczyć słuchacza. Uczynienie atutu z nietypowego akcentowania technicznych aspektów czy przeciągania wyrazów i ciągota do warsztatowych smaczków i kombinacji. Do tego, cytując Mesa, "poziom szczerości, który zawstydza innych".
Na "ProPejn" w tej kwestii VNM wydaje się, że wskakuje na kolejny level. Wymagająca sporego ekshibicjonizmu opowieść o tym, jaki wpływ na jego życie i dojrzewanie miała blizna po operacji raka twarzy automatycznie wywołuje ciarki i trafia z miejsca. Znane już "Obiecaj Mi" to dla mnie najlepszy tegoroczny singiel i numer idealnie celnie ujmujący coś, co do tej pory było swoistym tematem tabu - w końcu jak wymarzony sukces może przyprawiać o depresję? Na "E:DKT" słyszeliśmy w odniesieniu do byłej dziewczyny VNM'a, że "może będzie śpiewał o niej tak jak Drake o Paris Morton". Jednak czy ktoś spodziewałby się, że tym razem do numeru o wciąż powracającej chemii i związku, który kończy się i na dobre nie może skończyć... zaprosi do refrenu jego główną bohaterkę? Flesze z pamięci z powracającym w nich motywem "Zapiekanek" chwytają emocje chwili, zgrabnie je opisują a zarazem jeszcze zgrabniej pokazują zmianę perspektywy. "Hajs Się Zgadza" to... kolejne singlowe złamanie pewnego tabu i opisanie bez ogródek własnych rapowych zysków, jak i całej sytuacji na scenie w tej kwestii.
Poza osobistą relacją z życia dostajemy zaskakujące koncepty - nie chcę psuć wam zabawy ze słuchania "Ale kiedy", jednak za ukazanie dwubiegunowości i kontrolę storytellingu tak, by w odpowiednim momencie zmienić jego cały wydźwięk należą się duże brawa. "Reintrospekcja" przenosząca nas do 2019 roku za to potrafi zasiać w głowie spory mętlik i skłonić do rozkminki, jaka część jest literacką fikcją a jaka prawdą. VNM nie byłby też sobą, gdyby do kompletu nie dołożył bardziej "mięsistych" braggowych fragmentów, mogących rozwinąć skrzydła w kwestii flow i pewności siebie - tutaj mamy tytułowy "ProPejn", który kojarzy się trochę z "Supernovą" i otwierającą krążek "Zawadę 2013" z udziałem Flojda, młodego MC z tej samej elbląskiej dzielnicy. W kwestii flow jest naprawdę przekrojowo i daleko od schematyczności, sporo kombinacji, przyspieszeń, eksperymentów z podkładami i co ważne - w żadnym wypadku nie mamy wrażenia, że któryś bit przerósł gospodarza.
Nie jest to jednak album dla każdego - muzycznie i klimatycznie to w dużej mierze kontynuacja "E:DKT", więc jeżeli nie podeszło wam ubiegłoroczne wydawnictwo to bardzo możliwe, że i na to będziecie narzekać. Niektórych będzie irytować usilne często pisanie tekstów "pod podwójne", przestawiając składnię i wstawiając wyrazy "uwielokratniające" linijki, innych podśpiewywane fragmenty (były te lekcje śpiewu obiecane w "Na Weekend"?), które nadal pozostawiają dużo do życzenia w kwestii warsztatowej - szczególnie w "Bipolar", "Reintrospekcji" ("kupiłem sobiee pistoleet") i "Fanie 2", gdzie owe wstawki zaburzają pozytywne wrażenie, bo motyw ze "Znów dobrze" akurat błyskawicznie wbija się do głowy. Jeszcze inni narzekać będą na newschoolowy klimat czy przewagę emocjonalnych tekstów nad bangerowymi elementami i nadmierną ich zdaniem egzaltację.
Jak natomiast tym razem spisał się SoDrumatic, odpowiadający za całość produkcji? A no potwierdził, że jest producentem klasy światowej i osobą absolutnie wyjątkową na polskiej scenie, potrafiącą sprawdzić się w każdym brzmieniu i każdym klimacie. Mamy tu miękkie i nastrojowe syntetyki, mamy surowość i agresywny sampling w stylu Bangladesha ("Szempejn Papyn"), mamy głębię i soulową pulsację nasuwającą skojarzenia z brzmieniami spod szyldu Commona czy J.Dilli ("Spejsszyp"), mamy lekkie dubstepowe wtręty ("ProPejn"), szybsze tempo, granie skoczną melodyką i gitarowe wstawki ("Znów Dobrze"), w końcu klasyczne bangery ("Hajs się zgadza"). Wprawdzie nie jest tu w życiowej formie i obok kozaków zdarzają się bity po prostu dobre, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzi.
"ProPejn" to kontynuacja drogi obranej na "Etenszyn: Drimz Kamyn Tru" i materiał, który ma z poprzednikiem sporo punktów wspólnych, zarówno po stronie zalet jak wad. Mniej tu spójności w kontekście całego albumu i więcej klimatycznego rozstrzału, ciężko jednak ocenić mi na świeżo, która konstrukcja i która płyta jest lepsza. Przywołując porównanie z samego materiału - hajs na pewno "nie stał się kryptonitem" i VNM po wytrąceniu jednego z głównych motywacyjnych elementów i tekstowych wątków (dążenia do życia z rapu) wciąż utrzymuje formę i ma o czym pisać a wers "Jestem muzykiem, ale najlepiej gram na emocjach" znajduje pełne potwierdzenie w faktach. Osoby, którym podobało się "E:DKT" raczej i w tym wypadku będą na tak, za to sceptycy poprzednika w części pewnie podtrzymają zdanie. Ja należę do pierwszej grupy, a sam "ProPejn" to jak dla mnie ścisła czołówka 2013 - nie jest to produkcja po rozłożeniu na części pierwsze pozbawiona wad, ale pełnokrwisty materiał potwierdzający pozycję VNM'a na scenie i potwierdzający stabilizację lotu po chwilowych turbulencjach, o których wiemy z "Obiecaj Mi". Materiał pełen emocji, dalekich od kalkulowania, za to bliskich życia. A kto widział "wygładzone" życie bez absolutnie żadnych niedoskonałości? Szkolne 5-.