2011 był dla nas naprawdę ważnym i pełnym wrażeń rokiem. Pierwszym rokiem, w którym byliśmy z Wami jako Popkiller od stycznia do grudnia. Pierwszym, w którym pokusiliśmy się o ściągnięcie do Polski zagranicznych artystów.
Rokiem, w którym za nami wiele dużych przedsięwzięć, wiele konsekwentnych kroków naprzód i co nas cieszy - coraz więcej czytelników, których liczba dobija już do 150 tysięcy osób (unikalnych użytkowników) miesięcznie...
Już w lutym czuliśmy się jak "Big Dreamers" zapraszając a następnie zapowiadając dla Was live-on-stage czołówkę niezależnej amerykańskiej sceny w osobach Statika Selektah, Termanology'ego i Reksa oraz supportującego ich fana w postaci Te-Trisa. 400 osób w klubie, z których część mówiła potem, że to najlepszy koncert we Freshu od dawna... Miło nam było to słyszeć a widać było, że również sami artyści mocno zajarali się przyjęciem. Term zabrał nawet na pamiątkę do Stanów kielon z flagą Polski.
Luty to dla nas również podsumowania dekady i masa godzin poświęconych na wybranie 50 singli oraz 20 płyt z Polski i USA. Jednak godzin spędzonych bardzo miło. Przekopywanie się przez całe 10 lat, przypominanie klasyków, które towarzyszyły nam w kolejnych latach dojrzewania... jedynie wybór i odrzucanie czegoś były naprawdę ciężkie. Udało nam się jednak w dwóch miejscach (kategorie '
single dekady' i '
podsumowania dekady') zebrać kawał rapowej historii, co cieszy.
Szczerze zapraszam, by tam zajrzeć i sprawdzić to, czego jeszcze nie znacie. Mówiąc o podsumowaniach nie mogę też nie wspomnieć wypadu do Poznania na
150-minutowy wywiad z Peją, który zamienił się w delikatnie nakierowywany monolog, przesycony hip-hopem od pierwszej do ostatniej sekundy.
W kwietniu obchodziliśmy pierwsze urodziny... Większość w tym momencie zrobiłaby jedną imprezę w swoim mieście i tyle. My ruszyliśmy w kraj. Warszawskich urodzin w końcu nie udało się zorganizować z przyczyn losowych (w tym roku już nie odpuścimy), ale zawitaliśmy za to do
Wrocławia (skąd pochodzi stojąca z boku, ale ważna część naszej ekipy),
Krakowa i
Gdańska.
Z frekwencją było różnie, z odbiorem - wszędzie naprawdę świetnie. Każdy z tych wypadów wspominam jednoznacznie pozytywnie - mimo że gdy po środowej imprezie we Wrocławiu wsiadłem do pociągu nad ranem to dojeżdżając do Warszawy musiałem od razu jechać na zajęcia, których przetrwanie było zadaniem dość ciężkim. Mimo że będąc w Krakowie opuściłem ogniste poznańskie show Onyxów i mimo że po trzydniowym, bogatym w przeżycia i ubogim w sen pobycie w Trójmieście trafiłem na pociąg przeładowany harcerzami i podróż powrotną spędziłem na torbie w przejściu przy WC.
Whatever, najważniejsze, że zajawka kipiała, koncerty przyjmowały się odpowiednio gorąco a wy pokazywaliście jak bardzo cenicie nasze działania. W tym roku postaramy się poświętować urodziny jeszcze mocniej i jeszcze soczyściej.
Dla nas maj-wrzesień (jeśli nie styczeń-wrzesień) a dla Was lipiec-wrzesień? Oczywiście największa jak na razie akcja w naszej historii. Młode Wilki. Dowód na to, że nie trzeba wielkich pieniędzy, kontaktów w wielkich mediach czy wieloletniej ugruntowanej obecności a przy odpowiednim zaparciu i wierze w swoje pomysły naprawdę można zrobić coś sporego... Początkowo opcja zrobienia polskiego XXL Freshman wydawała nam się jedynie mrzonką i kolejnym marzeniem - w końcu gdzie my a gdzie kultowe w Stanach XXL. Zawzięliśmy się jednak, kilka miesięcy prowadziliśmy burzę mózgów, by wybrać finalny skład, równocześnie prosząc o wsparcie nie mając żadnych dowodów i gwarancji, że całość wypali.
Wypaliła tak, jak nawet byśmy nie podejrzewali. 350 tysięcy odsłon klipu do "Na Front", propsy od wielu znaczących postaci na rodzimej scenie, główne strony Youtube.com i Wykop.pl, główna rotacja w Czwórce, zwrócenie uwagi ludzi nie będących za pan brat z podziemiem na parę naprawdę dużych talentów. Ostatnio znajomy powiedział mi
"Dzięki Wam 3/4 tych typów powychodziło teraz na legale!" - ja daleki jestem od tego, by wszystko przypisywać nam, ale fajnie, że udało się choć trochę wspomóc naszą dwunastkę, zwrócić na nich uwagę większej ilości osób i podkręcić rozpęd w ich działaniach.
A i same wydarzenia towarzyszące akcji wspominamy mega pozytywnie.
Od zebrania Młodych Wilków w Warszawie i Wrocławiu i ściganiu się z zegarkiem czy zdążymy wszystko nagrać i nakręcić, zarazem zachowując zajawkowo-spontaniczną atmosferę. Poprzez śledzenie odbioru (zaskakująco dużego, szczególnie patrząc na wakacyjną porę) pierwszej informacji i ujawniania kolejnych postaci. Po kempowe występy, na głównej i bocznej scenie i po satysfakcję z dopięcia po wielu przejściach całej płyty i puszczenia jej w kraj w ostatnim dniu sierpnia...
W końcu po samodzielną produkcję dwóch klipów - do "Hajlajfu" i "Domu" (jeszcze nieopublikowany).
Pogoda dopisywała średnio - przy ujęciach kempowych nie dało się wytrzymać w skwarze a przy warszawskich było naprawdę mroźno. Atmosfera jednak niezmiennie pozytywna, pomysły nietypowe... a efekt? Jeśli widzę, że nasz pierwszy autorski teledysk jest wymieniany na forach w kategorii "klip roku" i w niespełna 2 tygodnie osiąga 150 tysięcy odsłon to znów jest to coś, czego nijak bym się nie spodziewał i co bardzo cieszy. Z tego miejsca pozdrowienia dla dziewczyn, które zgrabnie wcieliły się w role z 2 zwrotki "Hajlajfu", narażając się na ostre internetowe pojazdy anonimów, nie zauważających różnicy między rzeczywistością a rolą. Cóż...
Podsumowując, całe Młode Wilki to w skrócie niesamowicie dużo roboty, ale i satysfakcja wynagradzająca ją w pełni - czekajcie na drugą edycję, przy której wiemy już na co uważać, na co zwracać uwagę i która dzięki temu mamy nadzieję, że wypali jeszcze lepiej.Wakacje? Poza Młodymi Wilkami wypady na Splash i Kemp, czyli kilka dni szalonych melanży w rytm najlepszego rapu. Koncerty Yelawolfa, Onyx czy Lupe Fiasco... To, co na kempowym warmupie zrobili Te-Tris i W.E.N.A. To, co na głównej scenie zrobili Hocus Pocus, R.A. The Rugged Man czy wrażenia z hymnu wykonanego live.
Latająca na polu namiotowym rzepa, nigdy nie kończące się trunki a zarazem dodatkowa organizacja koncertów Młodych Wilków i kręcenie czterech klipów. Przetrwanie w survivalowych warunkach na najwyższych obrotach. Po prostu Kemp, którego nie da się pomylić z niczym innym.
Wrzesień a potem listopad? Start sklepu, jego rozwój a następnie to, na czym zależało nam najbardziej uruchamiając go.
Dystrybucja albumów niedostępnych wcześniej w Polsce. Najpierw katalogu nowości z kultowego Duck Down, potem jeszcze 50 innych albumów, nowych i starszych, mainstreamowych i tych ze sceny niezależnej. Kontakty pozyskane przy okazji wywiadów i koncertów pomogły nam rzucić na polski rynek płyty, które z pewnością ucieszyły niejednego kolekcjonera. Ja sam powiększyłem dzięki temu swoją kolekcję o około 30 sztuk...
Grudzień? Dla nas to ponownie "kształt rzeczy, które dopiero nadejdą" i których efekty poznacie dopiero w tym roku. Jeżeli uda się dopiąć choć połowę planów to 2012 będzie dla nas (a jako że nie robimy tego dla siebie samych to mamy nadzieję, że również i dla Was)
jeszcze lepszy niż 2011, który i tak przeszedł nasze oczekiwania - i w którym zalew premier i podobnych wydarzeń sprawił, że ciężko nam odpisywać na bieżąco na wszystkie maile (czy to te patronackie czy dotyczące współpracy), bo ich liczba jest naprawdę kolosalna - jednak nic nie ginie i niczego nie zostawimy bez odpowiedzi. Podobnie jak z video, o które wypytujecie - z żadnymi nie zwlekamy umyślnie i nie opóźniamy celowo premiery, czy to bitwy, czy wywiady, czy koncerty.
Oby zainteresowanie rapem i wszechobecny boom rosły dalej, nakręcając artystów do progresu i do dostarczania nam kolejnych świetnych krążków, których w tym roku był wręcz nadmiar.
Zapewniamy też, że wciąż będziemy opierać się na trzech mottach:
"Powoli do przodu", "Wczorajsze marzenia to dzisiejsze plany" i "Everything I do, I do it big". Szczęśliwego Nowego Roku!