Torae "For The Record" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-11-07 19:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 2)
Poprzedni projekt Torae'a - Double Barrell z Marco Polo, był bombą szerokiego rażenia, która i w Polsce zostawiła po sobie wiele znaków. Nowy projekt reprezentującego Coney Island w Nowym Jorku rapera, to pełnoprawne solowe wydawnictwo.

Tracklista "For The Records" trochę przypomina mi "Salvation" Skyzoo, który jest zresztą serdecznym ziomkiem głównego bohatera. Różnica polega na tym, że Torae nie mówił, że to płyta życia. Mając podkłady takich ludzi, takie okoliczności. wypadałoby jednak zrobić coś naprawdę dużego. Skyzoo wyszło średnio. Jak będzie z Torae?

Na pewno inaczej. Po pierwsze warstwa muzyczna "For The Record" jest trochę odmienna klimatycznie i zdecydowanie lepsza jakościowo. Dzieje się tu mnóstwo, a zmiany producentów to zarazem zmiany stylów. Płyta dzięki temu zyskuje na dynamice, a lekka rywalizacja między takimi kocurami jak Pete Rock, Large Pro, Diamond D, Nottz, Marco Polo czy 9th Wonder przyniosła znakomite efekty. Płyta jest zróżnicowana, ale fajnie słucha się jej jako całości. Z jednej strony mamy rzeźnickie "You Ready", kilka chwil później wchodzi nowoczesne i bujające nie mniej "What It Sound Like", w połowie wpadają perły od Large Professora i Pete Rocka, a na koniec tytułowy banger z Premierem... Ta płyta jest znakomicie obsadzona, ale nie o ksywki tu chodzi. Chodzi o muzykę. Można znaleźć słabsze momenty jak drugi bit Erica G. słodziutkie i trochę przez to nie pasujące "Over You". Można zrzędzić, że 9th Wonder nie spisał się na poziomie reszty, ale ogólnie naprawdę jest na czym zawiesić ucho.

Jeśli chodzi o gości na mikrofonie to ich prawie nie ma. Prawie bo pojawiają się wokaliści Wes i Pav Bundy. Raperów brak. Torae chciał pokazać, że jest w stanie strzelić całą płytę solo i samodzielnie przykuć słuchacza do głośnika. Słusznie, bo jest w formie. Składa znacznie lepiej niż na Double Barrell, linijki zapadają w pamięć, a jedyne co może wkurzać to to, że flow choć gęste to przez sporą część albumu ciągle to samo. Więcej dzieje się w warstwie muzycznej niż w rapowej. To co Torae pokazał tutaj to zarówno to, że nadal się rozwija jak i to, że jest już na tyle dobrym MC, że przy odpowiedniej oprawie muzycznej może zrobić płyty na naprawdę wysokim poziomie.

Gdyby album kończył się na "Thank You" w którym Nottz przeszedł samego siebie, gdyby Diamond D i 9th Wonder byli w trochę wyższej formie, gdyby pozbyć się "Over You" mielibyśmy płytę, której właściwie nie da się stawiać zarzutów. Niestety tak nie jest. To bardzo dobry album z genialnymi momentami (myślę, że numery z Preemo, Large Pro, Marco czy !llmindem to rzecz, której nie wolno przegapiać). Polecam z czystym sercem i wystawiam piątkę z małym minusem.


 

Zajawkowicz
Jak najbardziej zgadzam się z tą oceną końcową, słuchając tego tłustego materiału zajawka kipi.
Anonim
Strzelić płytkę solo, jak pierdolona klasyka lat 90-tych. Dobry stary styl w nowym tysiącleciu. Propsy!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>