Pracował m.in. z Wojtkiem Sokołem, Pezetem czy Matą. Od strony managerskiej pilotował pojedyncze projekty, jak i samych artystów. Podczas swojej...
Płyta roku 2010 - Polska (ranking nr 1)
kategorie: Hip-Hop/Rap, Rankingi, Podsumowania roku
dodano: 2011-01-16 17:30
przez: Mateusz Natali
(komentarze: 95) 
Rok 2010 z pewnością nie był w polskim rapie aż tak udany jak 2009 (który moim zdaniem był najlepszy od 2004) i nie wyszedł chyba żaden naprawdę wybitny krążek. Otrzymaliśmy za to całą masę płyt naprawdę dobrych, przez co próba ułożenia ich w sensownej kolejności mogła przyprawić o ból głowy. Myślę, że płyt, które mogły znaleźć się w tym zestawieniu bankowo było ze 30, a tuzin wyróżnionych (bez kolejności, starałem się ograniczyć do 10, ale nie byłem w stanie zdecydować, co usunąć) wcale nie jest dużo słabszych od pierwszej piątki a resztę z tejże 30tki musiałem odrzucić z ciężkim sercem. Jedna płyta skupia uwagę liryką, inna produkcją, jeszcze inna charyzmą jej autora...
Było więc bardzo równo, ale zarazem bardzo różnorodnie i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Aha, i jeszcze jedno - ten rok, po części na pewno jako następstwo sukcesu płyt Małpy, Ortegi czy Quiza, ostatecznie zatarł granicę legal/nielegal, mainstream/podziemie. Produkcje wydawane niezależnie i bez hologramu niejednokrotnie spotykały się z dużo żywszym odzewem i dużo lepszą sprzedażą niż wiele płyt, które mogliśmy znaleźć na półkach (żeby przytoczyć tylko Słonia i Tusz Na Rękach) - dlatego też zrezygnowaliśmy z dzielenia płyt na dwa rankingi.
Zamiast tego otrzymacie również dwie listy - ale tym razem prezentujące wybór mój i Daniela dotyczący wszystkich polskich płyt, jedynym warunkiem były autorskie bity (przez co odpadł m.in. TeTris). Natomiast dla wszystkich, którzy uważają inaczej - już jutro będziecie mieli możliwość zagłosowania w specjalnym plebiscycie i wybrania polskiej płyty roku wg czytelników Popkillera. Gotowi? To jedziemy.
Wyróżnienia (alfabetycznie):













Wreszcie się doczekaliśmy. Wiecznie wyluzowany wrocławski weteran wkroczył na legal pewnym krokiem, serwując nam dojrzałe przemyślenia, podane w niepodrabialnym stylu na ciepłych, spokojnych i dopracowanych w szczegółach bitach, doprawiając wszystko szczyptą tak oczekiwanego funku. Równowaga została więc zachowana odpowiednio a Jot może odetchnąć z ulgą.

Rok 2010 należał do HIFI Bandy a reedycja "Fakty, Ludzie, Pieniądze" zebrała solidne żniwa. Pod koniec roku dostaliśmy za to pełnoprawny legalny debiut, pełen klasycznego brzmienia i dopracowanego, miejskiego rapu, znajdującego idealny kompromis między treścią i formą. No i z gościnną zwrotką A.G.

Podręcznikowy przykład: "Jak nagrać w 3 dni płytę, która pobije wiele pozycji, dopieszczanych miesiącami". Recepta? Niszczące i wysmakowane produkcje od Emade trafiające w ręce kogoś, kto oddycha rapem. Świeżość, spontaniczność, brak kalkulacji, ale i brak prowizorki. Z lepszymi i gorszymi momentami, ale na stałym wysokim poziomie.

Ze świata mainstreamu i cykaczy duet Gural/Matheo przenosi nas do pradawnych lasów i wprowadza w mistyczno-antyczne filozofie DGE osadzone na zaskakujących etnicznych podkładach. Betonowe lasy mokną a Gural sprawnie zagląda wgłąb własnej pokręconej osobowości. Dojrzale, świeżo, z pomysłem i wciąż po swojemu.

Największe objawienie tego roku. Tusz nazywany był przez wielu "Małpą roku 2010" a jego "Get Fejm Or Die Tryin" to klasyczny materiał, z duszą w bitach oraz ekshibicjonistyczną szczerością, emocjami i swoim stylem w nawijce. Po prostu czuć tu rapowe serducho, świeżość i zaangażowanie.

Polski Detox, płyta oczekiwana od dawien dawna a gdy spojrzymy na nią jako na debiut Jajonasza to brzmi to groteskowo. Płyta, co do której wiele było "ale", jednak gdy odrzucić rozbuchane oczekiwania to widać, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych krążków tego roku. Krążkiem, na którym nie brak tłustych bitów, tłustych rymów i mocnych gości z różnych stron sceny. "Nienawiść" to jeden z numerów roku, a ze zwrotką Joki chyba nikt w 2010 nie mógł się równać.

Płyta będąca pod względem rapowym całkowitym przeciwieństwem "Złodziei Zapalniczek". Od początku do końca osadzona w zaplanowanym i rozrysowanym w szczegółach koncepcie, dopracowana tekstowo i tradycyjnie świetnie (i znów inaczej) wyprodukowana. A ci, którzy wolą Ostrego w luźniejszej, bardziej dygresyjnej konwencji też znajdą coś dla siebie w załączonej kopercie.

Kosmiczna podróż Wdowy spotykała się z kontrowersjami już od momentu publikacji singla. Sam materiał to jak dla mnie polska odpowiedź na debiut Kid Cudiego i jestem w stosunku do niej jak najbardziej na tak. Świetna, dopracowana i pełna smaczków produkcja Szoguna, interesujący koncept gospodyni i wykonanie, mające więcej jaj niż niejeden braggujący kozak, przyozdobione wisienką na torcie w postaci świetnego featu Czesława Śpiewa.

"To soundtrack do palenia rządowych aut", "Nasza muza leci w poczekalniach aborcyjnych klinik", "To jakby Gravediggaz grali do bitów Showbiza". I wszystko racja. "Demonologia" to materiał potężny, przepełniony brudnym brzmieniem, ostrym stylem oraz chorymi linijkami, które wbijają się w banię i nie mogą z niej wyjść. Spłycanie jej do "Love Forever" to spory błąd. Dobrze, że na polskiej scenie wciąż może ukazać się coś, co kopie dupę świeżością, oryginalnością, poziomem i może zarazem przerazić i zachwycić.

Nowe dzieło Eldoki i Returnersów to zamknięta w niepozornym pudełku godzinna księga korzennego hip-hopu. Album, który kipi warszawskimi historiami w nowojorskim stylu i który pozbawiony jest słabszych momentów. Równo, klasycznie, treściwie, w doskonałym stylu. Płyta roku.
Strony